Wyjeżdżając w lipcu z Zakopanego, wiedziałam, że wrócę tu jeszcze w tym roku. Jesień wydawała się idealnym momentem, tyle że była nieco przewrotna. Na wyjazd w zasadzie zbieraliśmy się cały październik - skład oraz termin zmienił się kilkakrotnie, ale w końcu padło na ostatni weekend października i 3-osobową ekipę. Pomysły na wędrówkę pojawiły się dwa, zależnie od warunków pogodowych – Kościelec albo Szpiglasowy Wierch, jednak z racji tego, że w ostatnich tygodniach w Tatrach przyprószyło śniegiem ostateczny wybór pada na Szpiglas.
W sobotę 26 października około godziny 7:00 opuszczamy kwaterę w Zakopanem i udajemy się samochodem do Palenicy Białczańskiej. O 8:00 rozpoczynamy wędrówkę z parkingu i od razu narzucamy dobre tempo, bo i trasa jest niewymagająca. Póki co jest rześko i trochę chłodno, więc szybko docieramy do Wodogrzmotów Mickiewicza, gdzie odbijamy w prawo na zielony szlak do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Pierwsze podejście jest dość ostre, ale z czasem teren łagodnieje. Kondycję mamy stale podtrzymywaną w Beskidach, więc trasa idzie nadzwyczaj gładko. Po około 50 minutach mijamy Nową Roztokę i kontynuujemy wędrówkę wzdłuż potoku. Ścieżka wciąż prowadzi umiarkowanie w górę, a z czasem w miejsce lasu pojawia się kosówka. Po kolejnych 30 minutach docieramy pod wodospad Wielka Siklawa, którego pomruk słychać było już z oddali. Tutaj robimy sobie dłuższą przerwę na odpoczynek i śniadanie. Popas przy szumie największego w Polsce wodospadu wpływa na nas pozytywnie, a ja wciąż nie mogę się napatrzeć na ogrom i dzikość Siklawy.
|
Wielka Siklawa |
Od Doliny Pięciu Stawów Polskich obecnie dzieli nas 15-minutowe podejście, które przebiega nieco ostrzej po płytach skalnych. Po pokonaniu tego odcinka najpierw naszym oczom ukazuje się Wielki Staw i charakterystyczny głaz, przy którym chyba każdy tatromaniak ma zdjęcie. Obserwujemy jak słońce powoli wyłania się zza Opalonego Wierchu i Miedzianych, rozświetlając całą dolinę. W oddali natomiast wołają do nas Liptowskie Mury oraz oczywiście cel - Szpiglasowy.
|
Wielki Staw Polski, a za nim nasz cel - Szpiglasowy Wierch |
|
Wielki i Przedni Staw |
Następnie wędrówkę kontynuujemy szlakiem niebieskim, który prowadzi wzdłuż Wielkiego Stawu. Najpierw idziemy pośród kosówki, ale potem otaczają nas już tylko skaliste turnie i wierzchołki Tatr Wysokich. Teren nie jest wymagający, a widokowa ścieżka prowadzi kamiennym duktem. Po 30 minutach docieramy do Tablicy Bronikowskiego, gdzie zmieniamy znaki na żółte. Stąd do celu pozostaje 1h 30 minut.
|
Czarna Ławka, Kotelnica i Gładki Wierch |
|
W kierunku Szpiglasa |
Ze szlaku żółtego doskonale widać szczyt Szpiglasowego Wierchu. Wciąż maszerujemy kamiennym duktem po równym terenie, a niebawem ścieżka prowadzi pomiędzy Wielkim a Czarnym Stawem. Po półgodzinnym, niewymagającym spacerze zaczyna się podejście właściwe. Wąska, ale niezbyt eksponowana ścieżka nosi nazwę Szpiglasowej Perci i trawersuje ona zbocza Szpiglasowego Wierchu. Im jesteśmy wyżej, tym piękniejsze widoki ukazują się naszym oczom, a ja co kawałek przystaję – nie dla odpoczynku, ale po to by ładować wewnętrzne akumulatory. W dole obserwujemy Dolinę Pięciu Stawów, za nami prezentuje się imponująco grań Orlej Perci, gdzie by nie spojrzeć, ciężko oderwać wzrok.
|
Pierwszy odcinek szlaku |
|
Wielki Staw, Przedni Staw, schronisko w D5SP oraz Grań Wołoszyna |
|
Gładki Wierch, Gładka Przełęcz, Walentkowy Wierch oraz Walentkowa Grań |
Z czasem szlak staje się coraz ostrzejszy i zakosami pnie się ku górze. Idziemy powoli, lecz płynnym i równym tempem, kontrolując oddech. Czasem przystajemy
na chwilę, by wsłuchiwać się w ciszę. Doprawdy nie słyszałam nic piękniejszego niż
właśnie ta cisza - tylko świst wiatru i nic poza
tym. Głęboki wdech i idę dalej. Już z daleka obserwowałam łańcuchy i zaskakujące pionowe podejście na przełęcz. Szybko się okazuje, że z bliska nie jest takie groźne, na jakie wyglądało i pokonuję je w mgnieniu oka.
|
Widoki sprzyjają kontemplacji: Kozi Wierch górujący nad Wielkim Stawem |
|
Po łańcuchach w górę |
|
Zbliżenie na Przedni Staw i schronisko |
|
Wielki Staw Polski |
|
Wzdłuż łańcuchów na przełęcz |
Pokonanie odcinka ze sztucznymi ułatwieniami zajmuje nie więcej niż 5 minut i oto stajemy na Szpiglasowej Przełęczy. Tam odsłania się zupełnie nowy widok, który dotąd był schowany za skalnym murem. Niesamowite wrażenie robi na mnie Mięguszowiecki Szczyt oraz Cubryna. Panorama jest jednak dużo szersza, a widok naraz dziesiątek szczytów Tatr Wysokich, powoduje mimowolne opadnięcie szczęki na ziemię. Przepiękne miejsce 💗
|
Szlakowskaz na Szpiglasowej Przełęczy z widokiem na Szpiglasowy Wierch |
|
Tatry Wysokie: Kołowy Szczyt, Lodowy Szczyt, Mały Lodowy, Świstowy, Żabi, Niżne Rysy, Rysy, Wysoka i Mięguszowiecki Szczyt |
|
Po drugiej stronie znany widok na otocznie D5SP: Gładki Wierch, Walentkowy Wierch,
Świnica, Zawrat, Mały Kozi, Zamarła Turnia, Kozi Wierch |
|
Gdzieś potrzebują pomocy: helikopter z Miedzianymi w tle |
|
Rysy, Wysoka, Mięguszowiecki Szczyt, Cubryna, Koprowy Wierch |
|
Otoczenie Czarnego Stawu pod Rysami |
Pogoda jest piękna, więc łapiemy każdy możliwy promień słońca. Po krótkim odpoczynku i kilku zdjęciach ruszamy na szczyt. Podejście przebiega po głazach i jest niewymagające. Po 10 minutach osiągamy wysokość 2172m n.p.m. i tym samym zdobywamy Szpiglasowy Wierch. Co prawda na wierzchołku jest trochę wąsko i tłoczno, ale znajdujemy idealne miejsce do odpoczynku i podziwiania widoków. A te są fenomenalne! To jest to, na co czekałam: siąść na wysokości 2172m n.p.m. i zapomnieć o wszystkim. Poczuć promienie słońca na twarzy, jesienny wiatr we włosach, zamknąć oczy, regenerować duszę...
|
Tatry Zachodnie: Dolina Koprowa, Liptowskie Kopy i Czerwone Wierchy |
|
Hrube z przyczajonym Krywaniem, Pośredni Wierszyk i Niżni Ciemnosmreczyński Staw |
|
Tatry Wysokie i Bielskie: Miedziane, Płaczliwa Skała, Kołowy, Lodowy, Świstowy, Żabi i Staroleśny Szczyt |
|
Po lewej Miedziane, po prawej zbliżenie na Bielskie: Płaczliwa Skała oraz Szeroka Jaworzyńska |
|
Dolina Pięciu Stawów Polskich i Mały Kozi, Kozi Wierch, Skrajny Granat, Orla Baszta, Buczynowe Turnie i Wołoszyn |
|
Zadni Staw Polski, Świnica, Zawrat, Mały Kozi i Kozi Wierch |
|
Na krawędzi |
|
Na szczycie 😀 |
Kiedy naładowałam baterie, mogę wreszcie ruszać w dół. W październiku dni są zdecydowanie krótsze, więc musimy kontrolować czas, a przed nami jeszcze około 14 km marszu. Po chwili znajdujemy się ponownie na przełęczy, a następnie schodzimy drugim wariantem - szlakiem do Morskiego Oka. Ceprostrada jest łagodnym trawersem, aczkolwiek czasami trochę eksponowanym (z naciskiem na trochę). Tę opcję zdecydowanie bardziej polecam na zejście, a to z tego względu, że mniej siadają kolana. Wędrówce wciąż towarzyszą pyszne widoki, od których nie sposób oderwać wzroku.
|
Ceprostrada z widokiem na Tatry Bielskie |
|
Żabi Szczyt Wyżni, Niżne Rysy i Rysy |
Schodzimy dobrym tempem, zwalniając tylko na mijankach. Po 40minutach docieramy do Dolinki za Mnichem, gdzie zatrzymujemy się na łyk wody. Obserwujemy charakterystycznego Mnicha zupełnie z innej perspektywy, a również coraz lepiej widoczne są oba stawy: Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami.
|
Kocioł Czarnego Stawu z wybitnym Mięguszowieckim Szczytem |
Wśród coraz gęstszej kosodrzewiny docieramy około 15:30 nad najbardziej oblegane jezioro w Tatrach. Słońce na dobre zachodzi za górami, a skoro pora dość późna, to możemy cieszyć się ciszą i spokojem. Chwila oddechu, szybka toaleta i ruszamy w drogę powrotną asfaltem.
|
Widok klasyk: Morskie Oko, Kazalnica, Mięguszowieckie Szczyty, Cubryna i Mnich |
Nieco już zniechęceni, bo wiemy, że nasz czas w górach się kończy, schodzimy w dół. Na czerwonym szlaku jest dosyć tłumnie, ale nie zważając na to, idziemy swoim tempem. Na parking docieramy o 17:00 po 24 kilometrach marszu i tym samym żegnamy się z Tatrami. Jednak wiem, że tylko na jakiś czas, że niebawem tu wrócę. Pętla na Szpiglasowy Wierch to istny majstersztyk widokowy i estetyczny. To zarazem niewymagająca trasa dla średniozaawansowanych z wieloma przyjemnymi punktami na szlaku. Mi dała olbrzymie pokłady energii i na pewno kiedyś tam wrócę 💛
A.N.
26.10.2013
Łańcuchy niegroźne .... chyba ,że na dół po topiącym się śniegu , samemu , do tego z tyłu panikujący mężczyzna... Nie polecam :)
OdpowiedzUsuńTo wtedy tym bardziej powinny się przydać. Przecież łańcuchy są do pomocy :)
OdpowiedzUsuńTrasa na Szpiglasowy po łańcuchach to zdecydowanie jedna z moich ulubionych. A jak się do tego doda jeszcze obłędny Kozi Wierch, to człowiekowi nic więcej do szczęścia nie trzeba!
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni, piękna trasa :)
Usuń