Pusta Rusinowa, samotna Gęsia Szyja i zamarznięte Morskie Oko


Marcowy wypad w Tatry planowałam od dawna, a trasę ułożyłam zgodnie ze swoimi zimowymi umiejętnościami, czyli ich brakiem 😉 Za punkt startowy wędrówki obieram Palenicę Białczańską, ale z parkingu nie idę asfaltem, tylko od razu odbijam w prawo na szlak niebieski. Właśnie tędy po raz pierwszy ever dotrę na Rusinową Polanę. Ścieżka początkowo prowadzi lasem, w efekcie czego jest zacieniona i oblodzona, natomiast po 20 minutach przekształca się w zakosy, którymi wiedzie ostro w górę. Słońce sprawia, że jest ciepły wiosenny dzień, więc rozgrzana zrzucam z siebie kurtkę i idę dalej tylko w polarze. Dojście na słynną polanę zajmuje 45 minut, a na miejscu okazuje się, że mam ją na wyłączność. W ciszy obserwuję niebywałą panoramę wiosenno-zimową. Siadam na ławce, ale nie z powodu zmęczenia, lecz z zachwytu - widok na najwyższe szczyty Tatr Wysokich zwala z nóg. 

Jagnięcy Szczyt, Kołowy Szczyt, Łomnica, Baranie Rogi, Lodowy Szczyt oraz Szeroka Jaworzyńska
Zbliżenie na Gerlach, Batyżowiecki, Kaczy, Zmarzły, Kończystą, Młynarza i Ganek
W drugą stronę bacówka
Po chwili kontemplacji na polanie ruszam dalej, a za kolejny cel obieram Gęsią Szyję, czyli wierzchołek oddalony zaledwie o godzinę drogi. Bez problemów odnajduję szlak zielony, który prowadzi w górę po topniejącym śniegu. Podejście wygląda na ostre i żmudne, ale mając widok na Tatry Wysokie, jakoś wszystko staje się łagodniejsze. Po chwili wchodzę w las i paradoksalnie piętro reglowe zaczyna sprawiać większe trudności. Zacienione miejsca pokryte są grubą warstwą lodu i do tego nieźle wyślizgane. Na szczęście ten niewygodny fragment jest krótki i po chwili podążam szeroką, suchą drogą.

Miła odskocznia przy takim nachyleniu stoku
Z tyłu pusta Rusinowa Polana
Szlak zielony
Ostatni odcinek na szczyt mija błyskawicznie i niebawem zdobywam Gęs Szy, gdzie także jest cicho i pusto. Z przyjemnością rozsiadam się na skałach, by skonsumować śniadanie w tych pięknych okolicznościach przyrody. Ile razy nie byłabym w Tatrach, te zawsze mnie zaskakują. Tak jest i dziś: niby nisko, niby łatwo, a widok za milion dolarów!

Po lewej Tatry Bielskie, dalej Przełęcz pod Kopą, Jagnięcy Szczyt, Kołowy Szczyt, Baranie Rogi,
Lodowy Szczyt i Szeroka Jaworzyńska
W oddali Tatry Zachodnie
Tatry Wysokie
Pamiątkowe z Wołoszynem
Po odpoczynku ruszam w dalszą drogę. Plan zakłada wędrówkę zielonym szlakiem do rozstaju na Waksmundzkiej Równi, czyli zejście drugą stroną góry. Ścieżka jest dość wąska i niestety znowu oblodzona, co sprawia miejscami problemy. Na szczęście w większości przypadków da się obejść niewygodne odcinki bokiem. Po kwadransie docieram na niewielką polankę i skręcam w lewo, zmieniając znaki na czerwone. Jestem na Waksmundzkiej Równi.

Waksmundzka Rówień
Aktualnie zmierzam do ostatniego punktu na trasie, czyli do Starej Roztoki. Ile razy mijałam ją, pędząc ku bardziej wzniosłym miejscom, więc dziś nastawiam się stricte na schronisko podobno w bardzo uroczym miejscu. Nim jednak tam dotrę, czeka mnie wędrówka po równym terenie wśród świerków. Po 20 minutach zaczynam podejście na Niżnią Kopkę, by po chwili zacząć z niej schodzić. Niebawem pojawiam się na szosie do Morskiego Oka, mijamy tłumnie oblegane Wodogrzmoty, po czym kieruję się w lewo szlakiem zielonym. Aby dostać się do schroniska muszę pokonać 70m różnicy wzniesień, przy czym obecnie schodzę w dół. Finalnie po 15 minutach melduję się przed schroniskiem, gdzie panuje głucha cisza i spokój. Miejsce zgodnie z zasłyszanymi informacjami jest naprawdę klimatyczne.

Schronisko Roztoka
Początkowo Stara Roztoka miała być ostatnim punktem mojej trasy, ale nagle wpada mi do głowy inny pomysł. Dzisiejszy dzień jest tak piękny, żal go kończyć tutaj, więc powstaje plan B. - idę jeszcze nad Morskie Oko!
Wracam na czerwony szlak asfaltowy, a odcinek do Włosienicy mija szybko i bezboleśnie. Do celu pozostało jedynie 30 minut, ale idąc pod górę po śnieżnej brei, a do tego pod słońce, krótki odcinek ciągnie się w nieskończoność. Zawsze myślałam, że stamtąd nad jezioro jest tylko chwila, ale dziś czuję jakby były to lata świetlne. Po łącznie 1,5h marszu docieram pod drzwi schroniska i najpierw idę ugasić pragnienie. 
Ku mojemu zdziwieniu, przy takiej pogodzie nie ma na miejscu dzikich tłumów. Potem niespiesznie siadam nad brzegiem Morskiego Oka i delektuję się widokami. Spoglądam na ścianę utworzoną z Rysów, Mięguszy, aż po Mnicha, a widok zamarzniętej tafli stawu jest dla mnie również czymś totalnie nowym. Siadam i po cichutku sobie wzdycham... 

Żabia Czuba, Żabi Szczyt Niżni, Grań Apostołów, Żabi Mnich, Niże Rysy i nieco z tyłu Rysy
Niżne Rysy, Rysy, Bula pod Rysami, Żabi Koń, Żabia Turnia, Wołowy Grzbiet, Kazalnica,
Mięguszowiecki Szczyt Czarny i Przełęcz pod Chłopkiem
Schronisko z perspektywy jeziora
Na tafli jeziora u stóp potężnych Mięguszowieckich Szczytów
Rysy w ostatnich promieniach słońca
Nad Morskim Okiem spędzam około godzinyMarcowe dni są wciąż krótkie, więc gdy słońce powoli chowa się za góry, szykuję się do powrotu. Przede mną do pokonania nielubiane 9km drogi, które zajmuje w dół 1,5h. 
Po przejściu tej trasy z całą pewnością mogę powiedzieć, że wykorzystałam dzień na 100%, a to wszystko dzięki sprzyjającej pogodzie. Bardzo polecam opisane szlaki jako odskocznię od znanych ścieżek. Na pewno warto się zaglądnąć w te popularna miejsca o mniej popularnych porach dnia i roku.


A.N.
14.03.2014



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz