Nieuchronnie nadeszła niedziela i dzień wyjazdu ze sławetnej miejscowości Hrabusice. Przez te trzy dni w sumie przyzwyczaiłam się do jej specyficznego charakteru i teraz nawet troszkę żal stąd wyjeżdżać 😉 Wstaję standardowo o 6:00 i zaczynam poranek od śniadania. Następnie dopakowuję plecak, ładuję wszystko do samochodu i ruszam na ostatnią wędrówkę przez Słowacki Raj. Przełom Hornadu i doliny Kyseľ mam już za sobą, więc dziś pora na najczęściej odwiedzaną roklinę Suchá Belá, która ma długość zaledwie 4km. Czy mnie zaskoczy...?
Najpierw zmierzam do Podlesoka, gdzie o poranku nie ma żywej duszy, poza bileterami parku. Odnajduję szlak zielony i po chwili znikam w lesie.
Poranny cichy Podlesok |
Początek rokliny |
Mokre bele w Suchej Beli 😉 |
Dla odmiany metalowe pomosty |
Vodopady Misove |
Metalowe szaleństwo |
Za plecami |
Drabina do nieba |
Zdradliwe szczebelki |
Koniec drogi...? |
Okienkowy Wodospad |
Z bliska |
Korytowy Wodospad i dużo żelastwa |
Kolejna drabinka |
Ostatnie drabinki i trochę łańcuchów |
Nieco zardzewiałych podestów |
I innego tałatajstwa 😜 |
Powrót do samochodu natomiast zaplanowałam trochę poza szlakiem, właśnie dlatego by wciąż w ciszy i spokoju pospacerować. Wzdłuż Suchej Beli, a właściwie ponad nią, podąża droga asfaltowa, która nie jest szlakiem, ale właśnie nią się udaję do Podlesoka. Z góry obserwuję sporo ludzi podążających doliną i jestem szczęśliwa, że wyruszyłam znacznie wcześniej. W promieniach słońca wracam na parking, co zajmuje nie więcej jak 1,5 godziny.
Podsumowując 3 dni w Słowackim Raju i Hrabusicach - nie padłam z zachwytu i nie skakałam ze szczęścia, ale ostatni dzień zdecydowanie obronił całość. Niestety zniszczenia poczynione w lasach znacznie psują klimat raju, a większość ”żelastwa” na szlaku jest bardzo zaniedbana. Niemniej jednak jest to miejsce warte odwiedzenia i eksploracji, bo ma swoją magiczną aurę oraz urzeka odmiennością i krajobrazem. Słowacki Raj w dodatku uzmysłowił mi, że z dolinami owszem mam po drodze, ale po drodze na szczyt 😜 Mimo wszystkich za i przeciw wyjazd był jednym z lepszych, bo to nie atrakcje stanowią o całości, tylko ludzie z którymi współtworzy się przygodę.
A.N.
Codzienny majówkowy widok po raz ostatni... |
A.N.
03.05.2015
Też byłam, też byłam i to niedawno! :D Fajne miejsce, ale od mojego domu trochę za daleko. A jak już jechać daleko to zawsze wygrają Tatry :)
OdpowiedzUsuńTatry nie mają sobie równych :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia robią wrażenie! Widoki pewnie też. To musiała być bardzo forsowna wspinaczka.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach faktycznie drabiny robią wrażenie, ale na żywo to bułka z masłem :) Fajne miejsce, ale niekoniecznie dla osób z lekiem wysokości.
Usuń