W ostatni weekend lutego po świeżym opadzie śniegu i w nieco mroźnej aurze, postanawiamy zdobyć pienińskie klasyki, czyli Trzy Korony i Sokolicę. Trasę na najpopularniejsze szczyty rozpoczniemy w Krościenku nad Dunajcem, skąd wychodzi najsensowniejsza pętla. Około 8:30 jesteśmy na miejscu, czytamy komunikat o stanie szlaków i obieramy żółte znaki. Szlakowskaz pokazuje na szczyt 2h 15min i dokładnie na tyle się nastawiamy. Pamiętam, kiedy byliśmy w Pieninach w maju, trasa zajęła nam niecałe 1,5 godziny, ale dziś musimy liczyć się z odmiennymi warunkami i porą roku. Pierwszy odcinek daje kondycyjnie popalić. Od razu czeka nas spore podejście, które po głębszej analizie w zasadzie ma też swoje plusy – pomimo mrozu rozgrzaliśmy się w ciągu kilku minut. Kolejną pozytywną konsekwencją takiegoż szlaku są szybko pojawiające się widoki - na Krościenko, Dunajec i Beskid Sądecki.
|
Krościenko, Dunajec i górujący nad nimi Błyszcz |
|
Pasmo Beskidu Sądeckiego |
Po 40 minutach marszu docieramy do granicy Pienińskiego Parku Narodowego, po czym znikamy w lesie. Odtąd ścieżka jest niewymagająca i delikatnie wznosi się w górę. Na szlaku zalega trochę śniegu, ale idzie się wygodnie. Promienie słońca próbują przedrzeć się przez korony świerków, a rześkie powietrze potęguje zapach lasu. Po upływie 15 minut znajdujemy się na rozstaju Bańków
Gronik i tym samym osiągamy wysokość 678m n.p.m. Do tego miejsca
niebawem wrócimy, albowiem właśnie tutaj trzeba skręcić na Sokolicę.
Póki co jednak idziemy prosto i atakujemy Trzy Korony.
|
Wejście do PPN |
|
Wygodnie szlakiem żółtym |
|
Samotna sosna |
|
W lewo na Sokolicę |
Następnie maszerujemy szerokim duktem, a im
jesteśmy wyżej, tym pojawia się więcej śniegu.
Krajobraz robi się biały i bajkowy, co wprawia nas w dobry nastrój. Spokojnym tempem, po łącznym czasie 1h 20minut docieramy na Przełęcz Szopka i od razu lecimy na widokową polanę. To co zastajemy, spełnia nasze wszelkie oczekiwania. Przejrzystość powietrza i widoczność na Tatry rewelacyjna!
|
Tędy na Trzy Korony |
|
Zima |
|
Ostatnie metry do przełęczy |
|
Urokliwe miejsce z urokliwą nazwą |
|
Dzień Dobry Taterki 😍 |
|
Tatry Bielskie i Wysokie oraz Nowa Góra |
Po chwili oddechu i przedsmaku tego, co czeka nas na szczycie, ruszamy dalej. Na Trzy Korony pozostało 45 minut wędrówki niebieskim szlakiem. Podejście od początku jest wymagające i takim je również zapamiętałam z ostatniej wizyty. Góra mylnie uważana jest za najwyższą w całym paśmie (najwyższa jest Wysoka w Małych Pieninach), jednak jest zdecydowanie najbardziej popularna. Trzy Korony nazywane niegdyś były Pieninami i posiadają aż pięć wierzchołków - Okrąglica, Płaska, Nad Ogródki, Pańska Skała i Niżna Okrąglica. Nas interesuje oczywiście Okrąglica, na której usytuowana jest platforma widokowa. Po 30 minutach parcia w górę stawiamy kroki na metalowej konstrukcji, prowadzącej wprost na najwyższy wierzchołek. W sezonie wstęp jest płatny, jednak dzisiaj nikt nie pobiera należności.
|
Wchodzimy |
|
Metalowa konstrukcja |
|
Dwukierunkowe tunele |
|
Po schodkach na szczyt |
Tak oto po pokonaniu kilkunastu stopni, znajdujemy się na szczycie Trzech Koron, a przed nami pojawia się panorama 360°. Widok ciągnie się od Tatr Bielskich po Zachodnie, od Pienin przez Gorce aż po Beskid Sądecki, po lewej obserwujemy pasma słowackie, a w dole Przełom Dunajca. Istne szaleństwo! Stoimy
na metalowej platformie i podziwiamy różnorodny górski krajobraz. Czas zatrzymuje się w
miejscu.
|
Tatry w całej okazałości |
|
Tatry Bielskie i Wysokie z górującą Łomnicą, Durnym, Baranimi Rogami i Lodowym |
|
c.d. – Tatry Zachodnie |
|
Łysina i Przełom Dunajca; II plan: Holica, Wierch Łazki i Aksamitka; III plan: Wysoki Wierch i Wysoka |
|
Sokolica, Małe Pieniny oraz Beskid Sądecki |
|
Dunajec rozdzielający Polskę i Słowację + Tatry gratis 😉 |
|
Podskalnia Góra, Nowa Góra, Macelowa, Flaki i Macelak |
|
Gorce: Lubań, Pasterski i Marszałek |
|
Beskid Sądecki: Błyszcz i Dzwonkówka |
|
Ptaszysko nad słowackimi górami |
Muszę przyznać, że tak rozległej i wyraźnej panoramy Tatr nie dane było mi jeszcze zobaczyć. Mroźne powietrze zrobiło swoje. Z upływem czasu na wierzchołku pojawiają się kolejni wędrowcy, co jest dla nas znakiem, że czas iść dalej. Akumulatory pełne, pora stąd zmykać. Schodzimy żwawo po metalowej konstrukcji, a potem znanym nam szlakiem na Przełęcz Chwała Bogu.
|
Na wierzchołku robi się tłoczno |
|
982m n.p.m. |
Bez zbędnych przystanków udajemy się szlakiem żółtym do mijanego wcześniej rozstaju, czyli nieuchronnie zbliżamy się do Sokolicy. Pogoda jest idealna - mróz
łagodnieje, a temperatura powoli wchodzi na plus. Wkrótce pojawiamy się na krzyżówce i skręcamy w prawo na szlak niebieski. Na szczyt Sokolicy będziemy wędrować Sokolą Percią, która swoją nazwę zawdzięcza trasie poprowadzonej w pobliżu urwiska. Najpierw jednak skazani jesteśmy na monotonię i wędrówkę szeroką ścieżką wśród drzew - jest wygodnie, ale nudno.
|
Pieniński Las |
|
Początek szlaku niebieskiego |
Po kilkunastu minutach szlak przybliża się do urwiska. Miejscami
śniegu na podłożu nie ma wcale, momentami zalega go więcej. Musimy uważać, żeby się nie poślizgnąć, ale
ogólnie jest w miarę bezpiecznie. Męczące są jedynie nieustanne
podejścia i zejścia. Zauważamy, że idziemy nieco wolniej niż przewidują tabliczki, ale przecież nigdzie nam się nie spieszy.
|
Pierwsze urwiska |
|
Białe Skały |
Po 30 minutach znajdujemy się na Przełęczy Burzana, gdzie tabliczki przewidują 45 minut na Sokolicę. Mamy do wyboru dwa warianty kontynuacji wędrówki: szlak „normalny” zielony lub niebieski „eksponowany”. Żądni wrażeń i wspinaczki wybieramy wariant drugi przez szczyt Czerteża. Po krótkim, niewinnym odcinku czeka nas podejście po skałach ubezpieczone poręczami. Szybko zdobywamy wysokość i niebawem stajemy na 774m n.p.m. Na małej platformie widokowej otoczonej barierkami możemy podziwiać Przełom Dunajca oraz nieco przymglone Tatry. Poranna przejrzystość powietrza poszła w zapomnienie.
|
Ostrzeżenie dla niepewnych |
|
Wio w górę |
|
Pierwsze „poręczówki” 😉 |
|
Nagroda za zdobycie Czerteża – Tatry i Trzy Korony |
Następnie czeka nas zejście ze szczytu naprzemiennie po drewnianych stopniach oraz skałach. Po chwili osiągamy przełęcz, skąd czeka nas kolejne podejście - krótkie choć już nudne. Po kilku minutach docieramy na szczyt Czertezik, a zarazem na kolejną widokówkę położoną na wysokości 772m n.p.m. Stąd doskonale widać nasz cel - Sokolicę. Chwila oddechu i lecimy dalej.
|
Zejście z Czerteża |
|
Poręczówek ciąg dalszy |
|
Przełom Dunajca widoczny z Czertezika |
|
Sokolica coraz bliżej |
Szlak następnie sprowadza nas do Przełęczy Sosnów, z której pozostaje ostatnie podejście na Sokolicę. Jesteśmy nieźle umęczeni tym ciągłym marszem góra-dół, a w dodatku plusowa temperatura nie umila wędrówki. Poranny mróz był o wiele bardziej przystępny dla organizmu. Na koniec czeka nas krótki odcinek przez las i podejście zakosami po skałach. O godzinie 14:00 zdobywamy Sokolicę i w zasadzie dzięki tak późnej porze, na szczycie nie ma już tłumów. Charakterystyczna sosna zawieszona nad przepaścią wciąż przyciąga wzrok, a Przełom Dunajca niezmiennie czaruje. Opieram się o barierkę, patrzę w dal i odcinam się. To jest ten moment, kiedy moja dusza się regeneruje. To jest właśnie w górach najlepsze.
|
Słynna reliktowa sosna, a w tle Trzy Korony |
|
Trzy Korony i Zamkowa Góra |
|
Przełom Dunajca z ośnieżoną Holicą i Przechodnim Wierchem; w oddali Małe Pieniny z Wysoką |
|
Dunajec z bliska |
|
Granica zimy i wiosny |
|
Raz jeszcze sosna |
|
Odcinek tuż pod szczytem |
Po 40 minutach relaksu, zaczynamy szykować się do zejścia. Ogarnięta melancholią i pełna pozytywnej energii zmuszam ciało do ostatniego wysiłku. Na początku ostrożnie trzymając się barierek, a potem już pewnym krokiem osiągamy ponownie Przełęcz Sosnów i odbijamy w prawo na szlak zielony prowadzący wprost do Krościenka. W ciągu 20 minut tracimy dość mocno wysokość. Kluczymy między drzewami po ściółce leśnej, po czym kontynuujemy wędrówkę płaskim terenem wzdłuż Dunajca. Odcinek jest początkowo błotnisty, następnie pojawia się asfalt i po 30 minutach jesteśmy przy samochodzie.
|
Szlak zielony |
Dzisiejsza trasa wyjątkowo wyssała energię, ale paradoksalnie właśnie tą energią jesteśmy naładowani. Połączenie Sokolicy i Trzech Koron jest dobrym pomysłem na trasę, pamiętając jednak, że w sezonie nie uciekniemy przed kolejkami na platformy szczytowe. Na tak popularne cele lepiej wybrać porę roku mniej oczywistą, może środek tygodnia, a nie weekend. Widoki na pewno Was nie zawiodą, a Pieniny choć niewysokie, to niezwykle charakterne ❤
A.N.
27.02.2016
Pienin nie znam za dobrze. Jedynie Wysoką z KGP w ramach zbierania szczytów z KGP. Ta sosenka jest tak urokliwa, że czasem to się o nią boję coby jakiś przygłup jej krzywdy nie zrobił... bo na Sokolicę to ja już się od dawna wybieram... ;)
OdpowiedzUsuńWybierz się koniecznie w Pieniny! Pięknie tam... Chociaż podejrzewam że w tamtym kierunku to ciągnie w Tatry ;)
OdpowiedzUsuń