Krokusowym szlakiem na Turbacz i Halę Długą


Kwiecień, wiosna, krokusy. Kiedy wszystkie samochody ciągiem skręcają na Chochołów, my na przekór jedziemy w Gorce, które słyną z rozległych i widokowych polan. Zaplanowałam pętlę z Łopusznej, skąd rozpoczynamy wędrówkę szlakiem czarnym. Pierwszym celem na dzisiejszej trasie jest Polana Srokówki, dokąd prowadzi nas szeroka droga naprzemiennie lasem i polanami. Ścieżka wznosi się umiarkowanie w górę, więc żwawym krokiem podążamy w nieznane. W powietrzu czuć już zapach wiosny, a śpiew ptaków przyjemnie działa na uszy.

Łopuszna
Wiosna
Po 50 minutach niewymagającego marszu docieramy na Polanę Srokówki, która jest świetnym punktem widokowym na Tatry oraz Podhale. Panorama jest zniewalająca, a dzisiejsza przejrzystość powietrza znakomita, więc góry wydają się być bliżej niż zazwyczaj. Ponad to zaciekawia nas drogowskaz do Pucułowskiego Stawu, który znajduje się dosłownie za zakrętem. Niewielki stawek okazuje się oazą spokoju, a co ciekawe jest to jedno z najwyżej położonych beskidzkich jezior, zasilane wyłącznie wodami opadowymi oraz z topniejących śniegów.

Polana Srokówki
Widok na Tatry
Tatry Zachodnie i Podhale
Pucułowski Staw
Szałasy
Widok znad Pucułowskiego Stawu
Niebawem wracamy na szlak, a droga prowadzi po równym terenie. Niespodziewanie po 15 minutach marszu przy ścieżce zaczyna robić się fioletowo. Pojawiają się pierwsze krokusy, a wraz z nimi uśmiech. Szafran Spiski naturalnie występuje w Tatrach, Paśmie Gubałowskim, Gorcach oraz w okolicach Wielkiej Raczy i Pilska w Beskidzie Żywieckim. Od 2014 roku jest objęty ochroną częściową, a jego kwitnienie przypada na okres od marca do kwietnia, więc w górach można go spotkać jedynie wiosną. W praktyce jest to śliczne fioletowe maleństwo, choć zdarzają się również inne kolory 💜

Robi się fioletowo
Pierwsza krokusowa rodzinka
W Gorcach można spotkać również białe okazy
Zapylanie
Wciąż niewymagającą ścieżką podążamy zgodnie z czarnymi znakami. Obecnie znajdujemy się w okolicy szczytu Wysznia, a dokładnie na polanie Jankówki. Niebawem wchodzimy w las, a po łącznie 1h 35minutach docieramy do krzyżówki szlaków. Skręcamy w lewo, tym samym podążając za czerwoną farbą ku Polanie Zielenica. Dopiero tutaj spotykamy pierwszych wędrowców.

Przydrożna gajówka
Charakterystyczny gorczański szlakowskaz
Po krótkim, leśnym odcinku wychodzimy ponownie na otwarty teren. Szlak umiarkowanie prowadzi w górę wśród rozległych połaci borówek, a z każdym krokiem wzwyż coraz wyraźniej widać Tatry. Znajdujemy się na Polanie Zielenica, która należy do wyjątkowo widokowych miejsc - panorama obejmuje nie tylko Tatry, ale również Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki i Spisz. Stąd pozostaje zaledwie 500 metrów na szczyt Kiczory, która jest trzecią górą Gorców (1282m n.p.m.). Po 30 minutach stajemy na wierzchołku, a widoki są równie bajeczne, co dotychczas.

Majestatyczne Tatry i Podhale
Szlakowskaz na szczycie
Po krótkiej przerwie ruszamy dalej czerwonym szlakiem. Droga nieznacznie odbija w lewo i prowadzi nas delikatnie w dół lasem. Niestety wzmaga się prognozowany wiatr, który solidnie kołysze drzewami na boki, ale nie jest na tyle zimny, by uprzykrzyć nam wędrówkę. Po kilku minutach docieramy do Polany Gabrowska Duża, która jest całkowicie pokryta krokusami. Za polaną ponownie znikamy w lesie, maszerując równą ścieżką w otoczeniu świerków i po łącznie 30 minutach wchodzimy na Halę Długą. Naszym oczom oczywiście najpierw ukazuje się wielki fioletowy dywan 💜 To, co uwielbiam w Hali Długiej, to cisza i spokój. Jakże miła to alternatywa dla nieopodal leżącego i licznie obleganego Turbacza. Patrzymy na majestatyczne Tatry i ich białe wierzchołki, kontrastujące z fioletową polaną i odpoczywamy w promieniach gorczańskiego słońca.

Wchodzimy na Halę Długą
Fioletowy dywan z widokiem na Halę Długą, Halę Turbacz i Czoło Turbacza
Turbacz i widoczne nań schronisko
Tatrzańskie kolosy i maleńkie krokusy
W stronę Zachodnich
Rowerzyści na tle Turbacza
Czoło Turbacza i Hala Turbacz
Po około 30 minutach ładowania akumulatorów lub jak kto woli leniuchowania, przepędza nas wiatr. Niechętnie się podnosimy, a jeszcze oporniej podążamy w górę. Dziś pozostaje nam jeszcze zdobycie Turbacza, ale najpierw odwiedzimy schronisko i skonsumujemy słynny Gorczański Deser 😃 Po 10 minutach jesteśmy na miejscu, a ruch turystyczny koło schroniska nie zaskakuje - tłoczno jak zawsze.

Kierunek - Turbacz!
Ostatnie spojrzenie na halę
Widok spod schroniska
Tłumy pod schroniskiem
Po odpoczynku ruszamy w kierunku szczytu. Prowadzi nań szlak czerwony, który kluczy między drzewami, praktycznie po równym terenie. Wędrówka jest krótka i zajmuje około 15 minut. Co ciekawe za każdym razem, kiedy stajemy na wierzchołku, jest tam inne oznakowanie i dzisiaj również. W zeszłym roku na Turbaczu stał odnowiony obelisk, ale brakowało drewnianej tabliczki z wysokością, jak to miało miejsce 2 lata wcześniej. Dzisiaj na obelisku widzimy pokaźną metalową płytę, na której umieszczona jest nazwa, wysokość oraz współrzędne geograficzne. Pomysł ciekawy, ale wykonanie jakieś surowe.

Ścieżka na szczyt
Nowa tabliczka na obelisku
Kopuła szczytowa
Na szczycie pozostajemy dosłownie chwilę i niebawem wracamy do rozstaju przy schronisku, by potem odbić na trójkolorowy szlak ku Polanie Świderowej. Dojście tam zajmuje około 10 minut, po czym skręcamy w lewo i szlakiem niebieskim kierujemy się do kolejnej krzyżówki. Ścieżka głównie prowadzi między drzewami, ale nie brakuje również odkrytych terenów, a w dodatku zaraz przy szlaku gęsto rosną krokusy skazane na brak zainteresowania przez kogokolwiek. To po raz kolejny udowadnia, że tylko te tatrzańskie kwiatki wywołują szaleństwo 😉 Po 25 minutach docieramy do rozstaju przy Bukowinie Waksmundzkiej i podziwiamy wciąż smakowite krajobrazy.

Pieniny i Jezioro Czorsztyńskie z niebieskiego szlaku
Gorczańskie polany - Srokówki oraz Wysznia
Widok na Tatry
Żwawym tempem schodzimy cały czas niebieskim szlakiem. Momentami droga jest jednym wielkim błotem przez co musimy obchodzić bokiem, ale ogólnie wędrówka przebiega sprawnie. Po 40 minutach znajdujemy się w Zarębku Wyżnim i czeka nas ostatnie niebywale ostre zejście do Zarębka Średniego. Kolana siadają niemiłosiernie, a w dodatku doskwiera ciepło. Szczęśliwie po 15 minutach lądujemy na wygodnej asfaltówce, którą maszerujemy jeszcze 10 minut i domykamy pętlę na 19 kilometrze.
Gorce jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Dziś po raz kolejny trafiliśmy na przyjemną trasę z cudownymi widokami, odwrotnie proporcjonalnymi do ilości turystów. Krokusowy szlak potwierdził, że można podziwiać te małe kwiatki w ciszy i spokoju, bez zadeptywania i szaleństwa. W Gorcach one po prostu SĄ i to wystarczy 😉


A.N.

21.04.2016




7 komentarzy:

  1. Zdecydowanie lepsza opcja niż zatłoczona Chochołowska. Piękne dywany! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na krokusy tylko tam :D bo Tatry to tylko w tygodniu...

      Usuń
  2. Pięknie :)

    Ja miałem zobaczyć gorczańskie krokusy na majówce. Też były ładne, chociaż już mniej niż na Waszych zdjęciach. Ja wolę oglądać krokusy w innych miejscach niż osławiona Chochołowska. Mniej ludzi, a kwiaty wszędzie tak samo ładne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to :) dzisiaj udało mi się je jeszcze spotkać przy słowackim szlaku na Babią, ale to już resztki... Teraz intrygują mnie mleczyki, bo gdzie nie spojrzę tam żółto :D

      Usuń
  3. Ooo jak Tatry widać. Nie mogę 😍😍😍 Kocham Gorce. 13 kwietnia jedziemy i mam nadzieję że ujrze masę krokusów na gorczanskich halach. Przepiękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń