Trzeci dzień pobytu w Tatrach Niżnych stoi nieco pod znakiem zapytania. Wczoraj nieźle mnie postraszyła burza, a na sobotę prognozy wcale nie są lepsze. Co robić? Gdzie iść? Odpuścić? Wszystkie te pytania do późnych godzin wieczornych pozostają bez odpowiedzi.
Kiedy przebudzam się o 7.00 słychać pobąkiwanie burzy, czyli górskie plany idą w zapomnienie… na jakiś kwadrans. Na spokojnie jem śniadanie i szykuję plecak, wciąż nasłuchując grzmotów, ale na szczęście nadaremno. Niebo całkowicie się wycisza, a słońce rozświetla szary krajobraz. Postanawiam zaryzykować i wybieram najkrótszą możliwą trasą, czyli wyruszam na Ohnište. Wszak nie było ono w pierwotnych zamysłach, ale również chodziło mi po głowie. W celu zdobycia wspomnianego szczytu jadę do miejscowości Malužiná, skąd rozpocznę wędrówkę szlakiem żółtym.
Malužiná |
Kamieniołom |
Masyw Ohnište |
Zielono, majowo, sielankowo |
Pomnik na przełęczy |
Ludárova Hol’a, Štiavnica i Ďumbier w chmurach |
Wschodnia część Tatr Niżnych |
Tak niewinnie się zaczynał szlak... |
Polana |
Pod Ohnistom |
Dumbierskie Tatry |
Krakova Hol’a |
Ohnište – 1536m n.p.m. |
Widok ze szczytu na Dumbierskie Tatry |
Widok z masywu na szczyt |
Polanka w dole |
Dwutysięczniki w chmurach – po środku Chopok |
Koniec drogi, a okna ni ma |
Szczyt |
„Alternatywne” okno 😉 |
Burza nadciąga |
Trochę mam żal do siebie o to Okno, ale dzisiejszy dzień ewidentnie pokazał, że pośpiech jest złym doradcą. Na szczęście to nie moja ostatnia wizyta w Tatrach Niżnych, więc Ohnište kiedyś sobie odbiję. Ale może jesienią, bo te majowe burze sprawią, że umrę parę lat wcześniej, ze stresu rzecz jasna 😐
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz