Bo wnętrze też jest ważne… – Jaskinia Bielska


Kiedy prognozy straszą opadami i burzami, najlepiej ukryć się gdzieś głęboko. Właśnie wtedy pojawił się pomysł Jaskini Bielskiej i choć tam zimno i ciemno, to decyduję się na jej zwiedzanie.
Bilet wstępu kosztuje dla osoby dorosłej 8€, jednak gdy macie jeszcze ochotę fotografować, to trzeba zapłacić dodatkowe 10€. Jaskinia otwarta jest cały rok z wyjątkiem okresu od połowy listopada do końca grudnia, zwiedzanie odbywa się o wyznaczonych godzinach i trwa średnio 70 minut. Aby dostać się do jaskini trzeba zostawić samochód w centrum Tatrzańskiej Kotliny i żółtym szlakiem podążać około 15 minut w górę. 


Szlak prowadzący do Jaskini Bielskiej oraz tablica informacyjna
Wejście
Belianska Jaskyňa jest jedną z najczęściej odwiedzanych, udostępnionych jaskiń na Słowacji i znajduje się na terenie TANAP, czyli Słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jej odkrywcami byli przewodnicy górscy, którzy wstąpili do jaskini po raz pierwszy w 1881 roku, w 1882r. już udostępniono ją zwiedzającym, a w 1886r. zainstalowano oświetlenie elektryczne. Całkowita długość korytarzy ma 3829 metrów, natomiast trasa udostępniona turystycznie 1370 metrów. Podczas zwiedzania czeka nas 112 metrów przewyższenia, które pokonujemy przy pomocy aż 866 schodów. Do jaskini warto się ciepło ubrać, ponieważ panuje tam temperatura około 5°C. 

Korytarz dla zwiedzających
Na początku trasy zwiedzania znajduje się Komnata Wejściowa, która obfituje w kociołkowate zagłębienia, powstałe na skutek korozyjnego działania wody. Następnie mijamy Zielone Jeziorko i Czarcią Gardziel, będącą 26-metrową przepaścią. Grupa jest pod opieką słowackiej przewodniczki, jednak spokojnie rozumiem co mówi, a całość przeplata ciekawymi i humorystycznymi legendami. 

Jeziorko i Gardziel
Kręty korytarz
Następnie mijamy Komorę Wysoką, charakteryzującą się sintrem, czyli dekoracjami w postaci stalaktytów i stalagmitów. Nagle zauważam w komnacie nietoperza, który szybko ulatnia się w głąb ciemności. W Jaskini Bielskiej występuje aż 7 gatunków nietoperzy, najczęściej jednak są to nocki duże. Stworzonka podczas zwiedzania widzę jeszcze kilkakrotnie, niestety są tak szybkie, że nie można im się bliżej przyjrzeć. Kolejnym punktem na trasie jest Sala Palmowa, która nazwę otrzymała ze względu na stalagmit w kształcie palmy. Znajduje się tam lustrzane jezioro, a skupisko stalagmitów to Kaktusowy Gaj. 

Lustrzane jeziorko
Palma
Kaktusowy Gaj
Obecnie zmierzamy Korytarzem Męki w kierunku komory zbójeckiej. Nazwa ta powstała od stalagnatu, który przypomina siedzącego pod schodami Janosika, a ten oczywiście jest słowackim bohaterem narodowym. Nieopodal położone jest Złote Jeziorko, a przewodniczka opowiada, że jego woda działa odmładzająco, czego ona jest najlepszym przykładem, bo ma już 120 lat, a wygląda ledwo na 20 😉

Złote Jeziorko
Dalej udajemy się do Komory Wielkiej, gdzie główną atrakcją jest wapienny wodospad o długości 56 metrów. Zwiedzanie kontynuujemy chodnikiem przez tzw. Galerię, a spacerowi towarzyszy utwór Lindsey Stirling „Crystallize” i niesamowite wrażenie niosącego się korytarzami dźwięku skrzypiec. Dawno nie przeżyłam czegoś tak mocnego 💓


Wodospad i korytarz wzdłuż Galerii
Ostatnim punktem programu jest Sala Koncertowa. Jest to największa udostępniona komora jaskini, którą nazwano tak dzięki dźwiękom spadających kropel wody na powierzchnię jeziora. Komora ta ma świetną akustykę i niegdyś odbywały się tu koncerty muzyki poważnej. Mamy okazję posłuchać jednego utworu w całkowitej ciemności. Coś niesamowitego! Mam aż ciary… 

Sala koncertowa
Z bliska
To już koniec zwiedzania. Z Sali Koncertowej udajemy się do wyjścia i dalej na powierzchnię. Jaskinia Bielska zaskoczyła mnie bardzo na plus - urzekła muzyka podczas zwiedzania i choć bardziej podobała mi się Jaskinia Wolności w Tatrach Niżnych, to Jaskinia Bielska ma swój urok. Polecam ją jako alternatywę na niepogodny dzień i nie tylko 😊

A.P.

04.09.2018



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz