Burzowe prognozy na wrzesień są niemałym zaskoczeniem. Kiedy sprawdzam pogodę i na następny dzień zapowiada się przepiękny poranek, a po 10:00 wszystko ma się zepsuć, wpadam na pewien plan. Wszakże trzeba wstać skoro świt, ale za to nagroda ma być zacna. Spacer w ciszy i spokoju w znanym tatrzańskim kurorcie jakim jest Štrbské Pleso, to pewna anomalia. Tam zawsze są ludzie, tam zawsze jest głośno. Tym razem ma być inaczej…
W miejscowości pojawiam się około 6:30, ale najpierw nie zatrzymuję się przy głównym akwenie, natomiast przy mniejszym o nazwie – Nove Štrbské Pleso. Zawsze mijałam ten staw bez przystanku, a niewątpliwie miejsce jest również godne uwagi. Dlatego tym razem robię postój tuż przy brzegu i patrzę na budzący się do życia dzień.
Nove Štrbské Pleso |
Solisko i Patria z dalszej perspektywy |
Dzień budzi się do życia |
Jesień też powoli nadchodzi |
Zbliżenie na Wysoką |
Łódki w przystani na spokojnej tafli jeziora |
Przy brzegu |
Zbliżenie na Skrajne i Szczyrbskie Solisko |
Kontemplacja |
Solisko, Patria i hotel Patria w tafli odbite |
Lubię patrzeć na świat przez różowe okulary |
Harmonia |
Tatrzańska magistrala |
Ciepło i widokowo |
Jamski Staw |
Żebraczki |
Po drugiej stronie stawu |
Ale wracając do dzisiejszej wędrówki. Lubię Štrbské Pleso - na spacer, na bieganie, na wytchnienie. Jednak by poczuć prawdziwą magię tego miejsca, trzeba pojawić się tu o poranku lub późnym popołudniem. Wtedy jest inaczej, wtedy wszakże nie tętni tu życie, ale w zamian szepcze przyroda. A ja bardzo lubię wsłuchiwać się w ten szept…
A.N.
03.09.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz