W połowie listopada prognozy są wyjątkowo pokrętne i choć zapowiadają piękną pogodę, to południowy, porywisty wiatr skutecznie niweluje ambitniejsze plany i choćby chęć dalszej wędrówki. Na szczęście istnieje Beskid Żywiecki i jego wciąż nieodkryte zakątki, a w pakiecie z wędrówką północnymi stokami wygląda naprawdę obiecująco. Decyzja zapada – jedziemy pod słowacką granicę, na Rachowiec. W tym celu udajemy się do Zwardonia, gdzie już o 7:00 meldujemy się na parkingu niedaleko dworca PKP i tam zostawiamy samochód. Od tego miejsca na szczyt Rachowca czeka nas godzina marszu szlakiem czerwonym. Obiecująca perspektywa 😊
Na Rachowiec tylko godzina |
Odcinek lasem |
Poranne kolory |
Widok na Mały Rachowiec |
Zmrożone drzewa i trawa |
Magia poranka |
Pasmo Baraniej Góry |
Coraz wyżej |
Ostatnie podejście |
Ławeczka na granicy światów |
Na południe Beskid Śląski |
Polana z widokiem na wieżę oraz Beskid Żywiecki |
Poranne słoneczko |
Widok na południe |
Ciepły krajobraz |
Wieża widokowa wśród borówczysk i wrzosów |
W drugą stronę |
I ja 😊 |
Po chwili spędzonej na szczycie - podziwianiu widoków i czytaniu tablic edukacyjnych, ruszamy dalej, a w zasadzie w dół. Na początek wracamy do drogi asfaltowej, a w trakcie zejścia wciąż podziwiamy krajobraz pełen kontrastów. Pogoda jest fantastyczna i ogromnie się cieszę, że tknęło nas na tę krótką, lecz treściwą wędrówkę. Jeszcze na moment zbaczamy z trasy zobaczyć panoramę z perspektywy Małego Rachowca, po czym ruszamy w kierunku kolejnego celu.
Nasza dalsza trasa zakłada ponowne przejście przez osiedle Rachowiec, a następnie wędrówkę szlakiem czarnym w kierunku schroniska Dworzec Beskidzki. Tabliczki zapowiadają na miejsce 25 minut, a odcinek przebiega również drogą asfaltową. Na miejscu zastajemy ogromny budynek, będący niegdyś schroniskiem, dzisiaj pusty i bezużyteczny, wołający o pomoc banerem „obiekt do wydzierżawienia”. Budynek mnie hipnotyzuje, jest piękny w swoim ogromie, niebanalny architektonicznie, z dużym potencjałem. Dworzec Beskidzki został uruchomiony 6 stycznia 1933 roku, a z racji swojego położenia na skraju miejscowości i bliskości stacji kolejowej, obiekt cieszył się dużą popularnością zarówno w lecie, jak i w okresie zimowym. Niestety z rok na rok ruch turystyczny w tym regionie maleje, a turyści wybierają bardziej popularne rejony. Szkoda, bo moje serce jakoś mocniej zabiło do tego budynku, aż chciałoby się tam spędzić noc i wypić gorącą kawę o poranku. Gdyby tylko ktoś chciał sprawić, by ponownie tętniło tam życie.
Z łezką w oku ruszam w kierunku centrum Zwardonia szlakiem czerwonym. Niebawem podążamy wzdłuż granicy polsko-słowackiej, a po 10 minutach jesteśmy w pobliżu dworca PKP, który zresztą obecnie nie obsługuje połączeń. Widać gołym okiem jak to przygraniczne miasteczko umiera. Mogę sobie wyobrazić kilkanaście lat temu obłożenie turystyczne w tym regionie, ale społeczeństwo się bogaci i wyjazdy zagraniczne oraz łatwość podróży po świecie zabiera takim lokalnym perełkom gości. Niebawem docieramy do mapy z oznaczonymi ścieżkami dydaktycznymi, których w okolicy jest co nie miara, a do tego nie są wymagające ani długie. Łapiemy inspirację na kolejny spacer transgraniczny i z pewnością wrócimy w tę okolicę wiosną, kiedy przyroda będzie się budziła do życia. Może i Zwardoń się obudzi…
Rachowiec to świetna alternatywa dla bardziej popularnych miejsc w Beskidzie Żywieckim i doskonały przykład, jakie kameralne zakątki oferuje Worek Raczański. Dzisiejsza pętla zajęła zaledwie 2,5 godziny, co przekłada się odpowiednio na dystans 6 kilometrów. Na trasie na pewno nie zabraknie pięknych panoram, miejsc do odpoczynku i beskidzkich krajobrazów. Żałuję, że tak późno odkryłam to fantastyczne miejsce.
A.P.
Jesienne kontrasty |
Przyroda |
Ponownie w krainie zimna |
Rachowiec od strony północnej |
Wyciąg na Małym Rachowcu |
Stok |
Dworzec Beskidzki – budynek z duszą |
Mogę sobie wyobrazić jak tętni ponownie życiem |
Taras na stronę północną |
Kościół w Zwardoniu |
Trakcje kolejowe świecą pustkami |
Dworzec PKP |
A.P.
17.11.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz