Beskid Mały nie należy do najczęściej przez nas odwiedzanych pasm górskich. Absolutnie nie uważam, że jest nieatrakcyjny albo niewymagający, po prostu mamy go pod ręką i chyba dlatego traktujemy nieco po macoszemu. Na zimę natomiast wydaje się być idealny - nie za wysoki, niezbyt odległy od naszego miejsca zamieszkania, przez co możemy trochę dłużej pospać, przede wszystkim jednak, tam ma być pogoda.
Dzisiaj wybieramy trasę z miejscowości Rzyki tuż pod stokiem Czarny Groń i przez Potrójną oraz Łamaną chcemy zrobić 15-kilometrową pętlę. Wędrówkę rozpoczynamy czarnym szlakiem nieopodal parkingu i intensywnie zdobywamy pierwsze metry, co w zacienionej dolinie pozwala szybko się rozgrzać. Śniegu pod nogami jest na razie jak na lekarstwo i póki nie znajdziemy się wyżej, to sytuacja się nie zmieni. Pogoda natomiast dopisuje.
Dzień dobry! |
Słoneczko się przebija |
Po upływie godziny i tym samym pokonaniu 4 kilometrów docieramy do grzbietu Czarnego Gronia. Odtąd marsz odbywa się szeroką drogą, którą mieszkańcy docierają do swoich domostw w okolicy Potrójnej. Dla nas oznacza to komplikacje w poruszaniu się, ponieważ mocno ubity, rozjeżdżony śnieg jest śliski niczym lodowisko, a niestety nie posiadamy raczków. Nie pozostaje nam nic innego, jak dzielnie zapierać się na kijach i spokojnie zdobywać kolejne metry, teraz już bardzo umiarkowanym terenem. Niebawem pojawiają się pierwsze widoki oraz pierwsze zabudowania.
Im jesteśmy wyżej, tym białego puchu jest coraz więcej i teraz już po rozległej polanie zmierzamy wprost na szczyt Potrójnej, liczący 887m n.p.m. Z wierzchołka rozpościera się piękna panorama na Beskid Mały, Śląski oraz Żywiecki, a nam jeszcze sprzyja szczęście, bowiem mamy te widoki na wyłączność. Ponieważ na szczycie wieje, nie zabawiamy tam długo i udajemy się na drugi wierzchołek, gdzie znajduje się krzyżówka szlaków. Na Potrójnej nie ma typowego schroniska, jedynie prywatna, specyficzna chatka, która oferuje noclegi i oczywiście udostępnia turystom kuchnię. Kilka lat temu ją odwiedziliśmy, ale niekoniecznie to miejsce wpasowuje się w mój gust. To jednak pozostawiam do oceny indywidualnej i najlepiej samemu sprawdzić, jak tam jest.
Naszym kolejnym celem jest Łamana Skała, od której dzieli nas godzina drogi. Mamy do wyboru wędrówkę szlakiem czerwonym przez szczyt Beskid lub żółtym obok Chatki pod Potrójną i właśnie tę drugą opcję wybieramy. W Chatce już również kiedyś byliśmy, jednak ten wariant omija podejście, więc po prostu wybieramy bardziej leniwą opcję. Szlak jest coraz bardziej biały, a im głębiej w las, tym bardziej bajkowo. Po 20 minutach mijamy Chatkę pod Potrójną, która jest ciekawym studenckim schroniskiem. My jednak niezmęczeni mkniemy dalej ku Łamanej Skale.
Droga jezdna |
Widoki powyżej granicy lasu |
Pierwsze zabudowania |
Czaszka |
Już widać wierzchołek |
Widok ze szczytu |
Drugi wierzchołek |
Krzyżówka szlaków |
Chatka pod Potrójną |
Charakterystyczne tabliczki |
Czarny Groń |
Na szczycie |
W kierunku Leskowca |
Przełęcz Anula |
Czy warto zapuszczać się w te rejony w zimie? Oczywiście! Beskid Mały nie jest bardzo wymagający, a okolice Potrójnej są świetną alternatywą dla bardziej popularnych szczytów takich jak Leskowiec, Magurka, Hrobacza, czy Żar. Potrójna jest widokowa i doskonała na każdą porę roku, ja tam wracam na spokojniejsze trekkingi, ale można z nią zrobić całkiem niezłą wyrypę.
A.P.
10.02.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz