Analizowanie mapy w celu poszukiwania mniej oczywistych szlaków w popularne miejsca to zdecydowanie moja specjalność. Tak powstaje plan na ponowne zdobycie Śnieżki, ale trasą spokojną, okrężną i totalnie magiczną.
Jest 7:30 kiedy zarzucam plecak na barki nieopodal słynnego kościoła Wang. Ciepły, wrześniowy poranek zapowiada piękny dzień, dlatego czym prędzej ruszam na szlak – na początek wybieram kolor niebieski. Odcinek do Polany przewidziany na 50 minut, pokonuję w zaledwie pół godziny, a to za sprawą porannej energii i oczywiście brukowanej karkonoskiej autostrady 😉
|
Karkonosze |
By dostać się do Samotni lub na Śnieżkę powinno się kontynuować marsz szlakiem niebieskim, ale oczywiście nie taki mam plan. Skręcam w prawo na szlak żółty, który ma mnie zaprowadzić na grzbiet przez Pielgrzymy i Słonecznik. Już zaledwie po kilku krokach robi się magicznie, ponieważ wkraczam na podmokły teren, gdzie roślinność tworzy magiczny klimat. Na szlaku nie ma turystów, więc mogę w ciszy korzystać z uroków tego miejsca. Cały czas towarzyszy mi widok na grzbiet Karkonoszy, a po 20 minutach docieram do Pielgrzymów, gdzie robię krótką przerwę. Formacje mają aż do 25 metrów wysokości i są jedną z największych grup skalnych w Karkonoszach. |
Początek szlaku żółtego |
|
Droga przez bagna |
|
Dalej też pięknie |
|
Widok na grzbiet Karkonoszy |
|
Pielgrzymy |
Wędrówkę kontynuuję wciąż szlakiem żółtym, a od Słonecznika dzieli mnie 40 minut drogi. Szlak początkowo również prowadzi przez bagienny teren, który można rozpoznać po drewnianych kładkach, wyznaczających przebieg szlaku. Spacer lasem jest wyjątkowo przyjemny, a wysokość zdobywam mimochodem. Drugi etap wędrówki przebiega odkrytym terenem wśród kosówki, a słońce szybko wysysa ze mnie energię. Jest dość ostro pod górę, ale finalnie po 30 minutach jestem na miejscu – przy formacji Słonecznik. Skała nieco przypomina kształtem człowieka, co dało początek kilku legendom. Jedna z nich głosi, że to diabeł, który chciał zasypać głazami Wielki Staw i w konsekwencji zatopić Kotlinę Jeleniogórską, ale przegapił wschód słońca na grzbiecie i skamieniał. |
Pierwszy etap przez bagna |
|
Drugi etap widokowy |
|
Słonecznik |
|
Ławka ufundowana w 1906r. |
|
Widok na Wielki Szyszak i Śnieżne Kotły |
Obecnie czeka mnie najprzyjemniejszy odcinek trasy i choć idę nim po raz pierwszy, to wędrowanie grzbietem zawsze jest mega fajne 😃 Szlak czerwony, będący kawałkiem GSS prowadzi kamiennym duktem wśród kosówki, a z czasem teren się odsłania i kolejno mogę podziwiać Wielki i Mały Staw. Na horyzoncie pojawia się kopuła szczytowa Śnieżki, wyraźnie odznaczająca się pośród niższych szczytów, a samotność na szlaku potęguje wszystkie doznania. Idę delikatnie pchana wiatrem, podziwiając przy tym nieznany dotąd krajobraz. Ścieżka prowadzi momentami tuż przy krawędzi kotła, dlatego w tych miejscach jest zabezpieczona barierkami i łańcuchami. |
Na horyzoncie pojawia się Śnieżka |
|
Wielki Staw, w tle Pielgrzymy |
|
W jednym kadrze Mały Staw, Samotnia, Strzecha Akademicka i Śnieżka |
|
Samotnia i Mały Staw |
Dalej podążam wciąż szlakiem czerwonym, który prowadzi po równym terenie aż do Spalonej Strażnicy. Tutaj postanawiam na chwilę zbiec do Czech 😉 Skręcam w prawo na szlak żółty, zupełnie się nie spodziewając, że właśnie po przekroczeniu granicy czeka mnie najpiękniejszy odcinek całej dzisiejszej trasy. Rudy krajobraz wokół, łagodne wzgórza wznoszące się nad horyzontem i wędrówka grzbietem w ciszy – tak właśnie najkrócej mogę opisać niespełna kilometrowy odcinek do schroniska Lucni Bouda. Obecnie obiekt to 3-gwiazdkowy hotel i jednocześnie najwyżej położony w Europie Środkowej browar (1410m n.p.m.). Hotel może pomieścić 150 gości w pokojach o różnym standardzie, wewnątrz jest własna piekarnia oraz wspomniany browar, który można również zwiedzać. Dla mnie jednak największą atrakcją jest położenie obiektu na rozległej Białej Łące, która nadaje magiczny urok temu miejscu. Bez wahania robię przerwę. |
Wędrówka czerwonym szlakiem |
|
Droga przez Białą Łąkę |
|
Granica |
|
Lucni Bouda |
Powalająca na kolana Bílá louka, to jednak nie koniec atrakcji na dziś i wcale nie mówię o najwyższym szczycie Karkonoszy, ale ostatniej prostce do niego. Teraz bowiem obieram szlak niebieski, który wszakże prowadzi do Śląskiego Domu u stóp Śnieżki, ale najważniejsze to którędy prowadzi. Ten tajemny teren to Úpská rašelina, która jest jednym z najbardziej rozległych torfowisk w Karkonoszach. Obszar nazywany jest karkonoską tundrą, ponieważ przypomina subarktyczny klimat i porośnięty jest rzadką roślinnością. Jest to teren ochrony ścisłej Karkonoskiego Parku Narodowego, a podziwiać ten unikalny krajobraz można dzięki ścieżce wytyczonej po drewnianym podeście. Dodatkowo wędruję z widokiem na kopułę szczytową Śnieżki, która dopełnia całość. |
Ścieżka przez Torfowiska Upy z widokiem na Śnieżkę |
|
Za plecami |
|
Szlak niebieski za torfowiskiem |
Po 30 minutach docieram do Śląskiego Domu i bez przystanku ruszam na Śnieżkę. Za pierwszym razem okazała się dla mnie całkiem łaskawa choć wietrzna i wszystko wskazuje na to, że dzisiaj również będzie widokowo. W górę wybieram wariant ostrzejszy, natomiast w dół pójdę drogą okrężną. Tempem całkiem dobrym, po 20 minutach melduję się na szczycie i wiatr prawie nie duje. Jest to naprawdę szczęście, ponieważ nie dość, że przez 300 dni w roku na szczycie utrzymuje się mgła, to przez około 206 dni wieją tu huraganowe wiatry. A dzisiaj? Dzisiaj jest bajka! Śnieżka jest nie tylko najwyższym szczytem Karkonoszy, ale także całej Repubiki Czeskiej, dzięki czemu wliczana jest do Korony Gór Europy. |
Ostatnie metry na szczyt |
|
Panorama ze szczytu |
|
Upska Jama & Lucni Bouda |
|
Budynek czeskiej poczty |
|
Kaplica św.Wawyrzyńca |
|
Na szczycie! |
Po chwili oddechu na kopule szczytowej schodzę wspomnianą łagodniejszą drogą, a moim celem jest najpierw Śląski Dom, a potem Samotnia. W pierwszym schronisku wpadam na szybką zupę i drogą toaletę (5zł!). Niebawem ruszam szlakiem niebieskim do kolejnego obiektu, gdzie mam zamiar zatrzymać się na dłużej. Sama trasa jest niezmiennie wygodna, a za plecami mogę podziwiać majestatyczną Śnieżkę. Po 45 minutach docieram do Małego Stawu, który choć wygląda niepozornie to osiąga głębokość 7 metrów. Położenie zarówno jeziora jak i schroniska jest niezwykle malownicze, więc o każdej porze roku przyciąga tłumy turystów. Samotnia natomiast jest najstarszym schroniskiem w Karkonoszach, oferuje 50 miejsc noclegowych i słynie z przytulnej atmosfery. |
Widok ze szlaku niebieskiego na Śnieżkę |
|
Po drodze mijam Strzechę Akademicką |
|
Samotnia i Mały Staw |
|
Podwójny widok |
Od Samotni pozostaje tylko smutny obowiązek powrotu do samochodu. Szlak zapowiadany na 1h 15minut upływa wciąż przyjemnie i niewymagająco, a trasę kończę na 21 kilometrze przy kościele Wang. Dzisiejsza pętla to super propozycja na zdobycie Śnieżki w wersji rozszerzonej. Najpierw nadłożenie drogi przez Pielgrzymy i grzbiet kotłów, potem szlak naokoło przez Białą Łąkę i Torfowisko Upy, natomiast powrót już klasyczną trasą. Ta wędrówka doskonale obrazuje jak blisko czasami znajdujemy się pewnych miejsc, nie mając o nich najmniejszego pojęcia. Podążamy za tłumem, a wystarczy nieco zwolnić, rozglądnąć się, by dostrzec rzeczy wyjątkowe. Ja właśnie tego szukam w górach – tych małych, unikalnych momentów, by złożyć je w wyjątkową całość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz