Mała beskidzka pętla - Trzy Kopce, Salmopol, Stary Groń


Kiedy jestem w górach, zwykle mam potrzebę eksplorować je powoli, dostrzegać szczegóły i głęboko wdychać powietrze. Przychodzą jednak takie dni, zwłaszcza kiedy wybieram się w rodzimy Beskid Śląski, kiedy traktuję je czysto sportowo - idę szybko i bez zbędnych przystanków sprawdzam swoją kondycję. Tak właśnie mam zamiar zrobić dzisiaj i kiedy startuję z parkingu Brenna Leśnica, nawet do głowy mi nie przychodzi, że przerwę zrobię dopiero na Starym Groniu po 13 km marszu. Ale od początku…
Jest godzina 8:15, a czerwcowy poranek bardzo duszny i bezwietrzny. Na niebie zawisły niskie chmury, które choć białe, to na razie nie pozwalają słońcu rozświetlić krajobrazu. Ruszam w górę szlakiem zielonym, który przez Polanę Gronik prowadzi na Trzy kopce Wiślańskie. Szlak przewidziany jest na 1h 25min, ale od razu zapinam szybkie tempo i miarowy oddech, dzięki czemu uda mi się dostać tam w godzinę. Szlak najpierw prowadzi szutrową drogą przez las z niewielkim przewyższeniem, by po 30 minutach doprowadzić na widokową polanę. 

Początek szlaku
Polana Gronik
Widok na Świniorkę oraz Stary Groń
Niebawem ponownie znikam w lesie i trawersem po równym terenie pokonuję kilometrowy odcinek. Ostatni etap na Trzy Kopce to jedno, krótkie podejście, a potem już widokowy spacer grzbietem. Na wierzchołku znajduje się głaz trzech gmin – Wisły, Brennej i Ustronia, opisana panorama oraz klimatyczne schronisko Telesforówka. O tej porze na szczycie nie ma praktycznie nikogo, a ja po głębokim łyku wody i rzuceniu okiem na panoramę, ruszam dalej.

Trawers lasem
Głazy na Trzech Kopcach
Schronisko
Wędrówkę kontynuuję szlakiem żółtym, który zaprowadzi mnie aż na Przełęcz Salmopolską. Początkowo maszeruję grzbietem, więc nie opuszczają mnie sielankowe widoki, ale finalnie czeka mnie dość spory odcinek lasem pod górę. Nie jest on wcale taki straszny kondycyjnie, ale kiedy w duszny dzień zaczyna jeszcze przygrzewać słońce, siły ze mnie uciekają momentalnie. Staram się pić dużo wody na podejściu i po 75 minutach udaje mi się doczłapać na przełęcz. Tutaj zastaję spory ruch pieszy i samochodowy, więc szybko przecinam drogę 942 i uciekam czerwonym szlakiem w las. 

Sielankowy szlak żółty
Lasem bez przewyższenia
Ostatnie metry na przełęcz
Od tej pory niebo wreszcie robi się błękitne, a mojej wędrówce towarzyszy słońce. Całe szczęście, że teraz idę w dół i mogę pokonywać kolejne kilometry spokojnym tempem. Najpierw mijam Biały Krzyż, potem Grabową oraz tamtejszą chatę, by finalnie zmierzać w kierunku Starego Gronia. Szlak czerwony prowadzi lasem, ale kiedy skręcam na wariant czarny, maszeruję głównie grzbietem z fantastycznymi widokami. Co prawda znam je już na pamięć, bo tę trasę pokonywałam niejednokrotnie, więc skupiam się na mojej dzisiejszej kondycji. Po godzinie melduję się pod wieżą widokową, gdzie w końcu pozwalam odpocząć nogom i przy okazji wrzucam coś na ząb. Na koniec wspinam się na drewnianą konstrukcję, gdzie delikatny wiatr smaga moje włosy i daje rześkie ukojenie w upalny dzień 😌

Szlak czerwony na Biały Krzyż
Grabowa
Szlak czarny w kierunku Starego Gronia
Wieża widokowa na Starym Groniu
Widok z wieży południowy-wschód
Polana
Szczęśliwy turista 😁
Do samochodu pozostaje mi zaledwie 20 minut marszu szlakiem zielonym, który pokonuję sprawnym tempem. Zejście przebiega lasem, a konary drzew dają zbawienny cień praktycznie w samo południe. Standardowo po drodze uzupełniam płyny i kończę wędrówkę po 15 km i nieco ponad 4h. Ja dziś potraktowałam Beskid Śląski czysto sportowo, ale bardzo polecam eksplorować tę trasę na spokojnie. Tutejsze krajobrazy zdecydowanie zachwycają, pomimo że nie przekracza się wysokości 1000m n.p.m. Ale czy wysokość zawsze ma znaczenie…?


A.P.
27.06.2021



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz