Popołudniowa Rysianka - trasa z Sopotni Wielkiej Kolonia


Czy kiedykolwiek przeszło by Ci przez myśl, że na Rysiance będzie obecnych tylko kilkoro turystó, a wokół będzie panować błoga cisza? Takie chwile naprawdę istnieją, a żeby się o tym przekonać, wystarczy wybrać się w góry w niedzielne popołudnie. Kiedy wszyscy wracają z wycieczek do codzienności, ja parkuję samochód w Sopotni Wielkiej Kolonii i ruszam na szlak. Co ważne, najlepiej jechać do samego końca drogi, aż pod zakaz wjazdu, bo właśnie tam znajduje się całkiem spore miejsce postoju pod lasem, które pozwoli zaoszczędzić kilka zbędnych kilometrów asfaltem. I tak startuję około 16:00 szlakiem niebieskim i jestem jedyną wariatką, która leci do góry.

O tej porze w góry?! 🙈
Szlak niebieski przez pierwszy kilometr prowadzi drogą asfaltową, a potem właściwie należy się zastanowić, co dalej. Można oczywiście skręcić w prawo zgodnie ze znakami turystycznymi, ale również nie ma przeszkód, by iść na wprost drogą pożarową. Jest ona o wiele bardziej wygodna niż wąski szlak i poza jednym ostrym podejściem nie pozwoli się zmęczyć. Tak więc kontynuuję wędrówkę pożarówką, maszerując jeszcze kawałek asfaltem, a potem wciąż szeroką drogą szutrową. Jeśli ktoś obawia się pogubienia, to można się posiłkować aplikacją mapa-turystyczna.pl lub mapy.cz – te pomogą wybrać właściwą ścieżkę. Po dystansie 1,5km wyrośnie całkiem solidne, lecz równie krótkie podejście przez las, choć ten kilometr w upale daje mi mocno po tyłku 😉 Kiedy jednak pojawiam się pośród soczyście zielonego krajobrazu i wiem, że cel jest blisko, wszystko inne odchodzi w niepamięć.

Wzdłuż potoku Sopotnia
Podejście ostre, ale krótkie
Soczysty las
Po intensywnym podejściu nieznakowana ścieżka łączy się z niebieskim szlakiem, a na Rysiankę pozostaje około kilometra marszu. Szeroka dróżka wciąż prowadzi wśród drzew, ale z czasem wychodzę na otwartą przestrzeń. Za moimi plecami ukazuje się Pilsko i Babia Góra, po mojej prawej grupa Romanki, natomiast po lewej wypatruję już słowackie łańcuchy górskie. Po kilku krokach dostrzegam na końcu polany również malutkie schronisko. Jestem na Hali Rysianka.

Pilsko i Babia Góra
Grupa Romanki
Mała Fatra
Kiedy jestem coraz bliżej schroniska, rozglądam się i dostrzegam zaledwie kilku relaksujących się wędrowców. Budynek wewnątrz świeci pustkami, więc kupuję chłodzący napój i siadam na jednej z ławek na tyłach chaty. Ciepły, letni wiatr smaga mnie po policzkach, promienie słońca przyjemnie grzeją skórę, a ja po prostu oddycham, obserwując popołudniowy krajobraz i delektując się spokojem w tym popularnym miejscu. Dostrzegam szczegóły, obserwuję otoczenie powoli i dokładnie, jakbym chciała odkryć skrywane w nich dotąd tajemnice.

Popołudniowe promienie słońca na Rysiance
Odpoczynek pod drzewem
Ławka z widokiem
Hala Rysianka i masyw Pilska
Halę Rysianka opuszczam około godziny 19 i wolnym krokiem zmierzam ku dolinom. Dla odmiany wracam szlakiem, żeby przekonać się jak wygląda odcinek, który ominęłam. Wąska ścieżka prowadzi lasem, a w cieniu drzew podłoże wciąż jest wilgotne. Z racji pory dnia pod osłoną drzew jest dość ciemno i zdecydowanie bardziej wolałabym iść jasną drogą pożarową. Dlatego z całym przekonaniem stwierdzam, że nie warto nadrabiać marszu znakowanym szlakiem i lepiej wybrać drogę na skróty.

Droga powrotna
W lesie
Cała trasa zajęła mi nieco ponad 2 godziny na dystansie 9 kilometrów i z przewyższeniem 847 metrów, co czyni ją najkrótszym i najmniej wymagającym wariantem rysiankowym. W tym roku doceniam lato jeszcze bardziej, a jego bezczelnie długie dni pozwalają mi właśnie na wyśmienite popołudniowe eskapady. Polecam spróbować, bo mam wrażenie, że poznaję Beskidy na nowo, odkrywając ich nieznane dotąd oblicze. I bardzo mi się to podoba. 


A.P.
03.07.2022



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz