Niezwykła pętla przez Babiogórski Park Narodowy >> Perć Akademików, Diablak, Cyl, Jałowcowy Garb

Babiej Góry przedstawiać nie trzeba, a najwyższy szczyt w Beskidach jest celem wędrówek o każdej porze dnia i roku. Niejednokrotnie potrafi zaskoczyć pogodą zgoła odmienną od tej w dolinach, ale czy zdoła zrobić wrażenie, jeśli było się tam kilkanaście razy? Dlatego dzisiaj moim celem nadrzędnym ma być trasa, a szczyt potraktuję drugoplanowo. Czy można pokusić się o taką ignorancję wobec Królowej? Zaryzykuję 😉
Wędrówkę rozpoczynam w Zawoi Markowej, gdzie znajduje się całkiem spory parking na granicy Babiogórskiego Parku Narodowego. Po zakupie biletu wstępu i opłaceniu postoju obieram szlak zielony, który prowadzi do schroniska Markowe Szczawiny. Początkowo maszeruję lasem, a pomimo wczesnej godziny czuć już czerwcowe gorące powietrze. Szeroka droga najpierw prowadzi umiarkowanie w górę, ale z czasem znacznie się wyostrza i przeobraża w kamienne mordercze stopnie. Na szczęście przeciwwagą wymagającego odcinka jest soczyście zielone otoczenie, które łagodzi przyspieszony puls. Najpierw otacza mnie las liściasty oraz traworośla, a wraz z wysokością pojawiają się świerki i magiczne paprocie. Nie mogę się napatrzeć na ten wiosenny krajobraz.

Regiel dolny
Regiel górny
Schody do nieba 💚
Po 1h 15 minutach marszu docieram do schroniska, gdzie zatrzymuję się dosłownie na chwilę. Ruch turystyczny wciąż jest niewielki, dlatego czym prędzej ruszam w dalszą drogę. Teraz przede mną szlak żółty, czyli słynna Perć Akademików, ale najpierw czeka mnie 10 minut marszu Górnym Płajem. Wciąż szeroka droga prowadzi po równym terenie, a im jestem wyżej, tym otoczenie staje się bardziej soczyste. Po wyznaczonym czasie odbijam w prawo na wąską ścieżkę między paprociami. Niepozorna dróżka wprowadza w jakby równoległy świat, gdzie wszystkie zmysły skupiają się na przyrodzie.

Początek szlaku żółtego
Bór świerkowy
Z upływem czasu powoli opuszczam bór świerkowy, a w jego miejsce pojawiają się skupiska krzewów, ziołorośla oraz jarząb pospolity. Podejście jest umiarkowane, choć temperatura nie wspomaga wysiłku fizycznego. Z każdym krokiem zbliżam się do północnych zboczy Babiej Góry, aż wreszcie docieram do sztucznych ułatwień na szlaku. Właśnie ze względu na ubezpieczony odcinek i eksponowany teren Perć Akademików jest szlakiem jednokierunkowym i służy tylko do podchodzenia - ciężko byłoby tu o mijankę. Najpierw czeka mnie krótki trawers tuż przy skale, potem kominek i ciąg łańcuchów, by na koniec pokonać pionową ścianę przy pomocy klamer. Za plecami pojawiają się widoki na Beskid Żywiecki, a przede mną widać już wierzchołek Diablaka.

Ścieżka wśród krzewów i ziołorośli
Trawers
Łańcuch do asekuracji
Klamry
Za plecami widok na Cyl i Beskid Żywiecki
Dalej czeka mnie już zwyczajna wędrówka kamiennym duktem, a wokół ścieżki pojawia się kosodrzewina oraz borówczyska. Rumosz skalny porastają porosty, mchy i zbiorowiska traworośli, które wiatr wprawia w ruch, niosąc przyjemny zapach po zboczach Babiej Góry. Ostatni odcinek na szczyt jest intensywny kondycyjnie, ale świadomość że już niebawem stanie się na wierzchołku dodaje sił. Przyznam, że szlak z Zawoi Markowej przez Perć Akademików zaskoczył mnie dziś totalnie pod kątem babiogórskiej flory. To była niezwykła wędrówka przez wszystkie piętra roślinności i wspaniała lekcja przyrodnicza, którą odrobiłam z przyjemnością. Diablak zdobywam delikatnie popychana przez chłodne podmuchy wiatru i choć widoczność jest mocno ograniczona, to dziś nie chodziło o szczyt. To wędrówka była i wciąż jest moim celem. Zamykam oczy, uśmiecham się i ruszam dalej.

Piętro halne z widokiem na kopułę szczytową Diablaka
Widok z północnych zboczy na Pośredni Grzbiet i Pilsko
Figurka Matki Boskiej Królowej Babiej Góry
Zdobyta 💪
Aktualnie maszeruję szlakiem czerwonym, który prowadzi Pośrednim Grzbietem, a wokół mnie roztacza się panorama na Słowację, Beskid Żywiecki, czy najbliższą Małą Babią Górę. Za plecami zostawiam kopułę Diablaka i wygodnym duktem wytracam wysokość. Na grani wciąż są odczuwalne podmuchy wiatru, ale czerwcowe słońce łagodzi jego chłód. Niebawem mijam Kościółki, gdzie według legendy w głąb ziemi zapadła się wieś za grzechy jej mieszkańców, a od czasu do czasu słychać w tym miejscu dzwony. Za wypiętrzeniem ścieżka stromo opada w dół, opuszczając piętro halne i znikając wśród kosówki. Ostatni etap do Przełęczy Brona to już wędrówka pośród świerków, których soczysta zieleń koi wszystkie zmysły. Całość odcinka zajmuje mi 45 minut, a ja nieśmiało spoglądam na mój następny cel.

Widok z Pośredniego Grzbietu na Kościółki, Izdebczyska oraz Cyl
Z tyłu zostawiam Babią Górę
Na szlaku 😁
Ścieżka wśród świerków
Na przełęczy bez wahania wybieram znaki zielone i podążam na szczyt Małej Babiej Góry. Do pokonania mam zaledwie 100 metrów przewyższenia, a wąska ścieżka wśród kosówki jest niesamowicie klimatyczna. Soczysta zieleń dominuje każdy milimetr krajobrazu i sama nie wiem, co mnie dziś bardziej zachwyca - panoramy czy babiogórska roślinność. Szlak nie jest mocno uczęszczany, większość turystów po zdobyciu Diablaka udaje się do schroniska, więc od Brony robi się spokojnie. Po kwadransie melduję się na szczycie i spoglądam na masyw Babiej Góry z najbardziej lubianej przeze mnie perspektywy. Przysiadam na chwilę, jest pięknie.

Szlak zielony na Małą Babią Górę
Ścieżka wśród kosówki
Masyw Babiej Góry widziany z wierzchołka Cyla
Niebawem ruszam dalej, tym bardziej zaciekawiona, że pierwszy raz będę pokonywać odcinek graniczny między Cylem a Przełęczą Jałowiecką. Początkowo maszeruję wąską ścieżką wśród kosówki, a wraz z utratą wysokości pojawiają się ponownie świerki i paprocie. Szlak jest niesamowicie klimatyczny, roślinność wręcz wdziera się na drogę, co tylko świadczy o małej popularności tego wariantu. Wędrówce towarzyszą widoki na Beskid Śląski i Żywiecki, a cisza i zapach lata są najlepszymi kompanami na szlaku. Po 30 minutach mijam Żywieckie Rozstaje, niedługo potem opuszczam Babiogórski Park Narodowy i melduję się na Przełęczy Jałowieckiej.

Szlak zielony i widok na Beskidy
Ścieżka wśród paproci
💚
Na przełęczy skręcam w prawo na szlak czarny, który przewiduje 45 minut na dotarcie do Zawoi Czatoży. Początkowo schodzę wygodnym trawersem z widokiem na Babią Górę, potem dość niewygodnym wąwozem po luźnym kamieniach, a na koniec wygodną, płaską drogą wzdłuż potoku Jałowiec. Temperatura daje mocno popalić, a to nie koniec wędrówki. Muszę bowiem dostać się do Zawoi Markowej, a szlak niebieski prowadzi na rozgrzewkę w górę. Słońce mocno dogorywa, ale nie daję za wygraną i najpierw asfaltem, a potem już szutrówką zdobywam 100 metrów przewyższenia. Na wzniesieniu spoglądam ponownie na Diablak i jego odległą sylwetkę – kawał drogi za mną. Do samochodu pozostaje mi ostatni kwadrans, tym razem już wśród cienia drzew i po 18 kilometrach oraz 1250 metrach przewyższenia kończę przepiękną wędrówkę.

Ostatnie spojrzenie na Królową
Wybrana przeze mnie trasa jest jedną z najpiękniejszych pętli przez Babiogórski Park Narodowy. Z przyjemnością pokonywałam kolejne metry wzwyż przez wszystkie piętra roślinności, co było świetnym doświadczeniem i wspaniałą lekcją zarazem. Wybrane szlaki nie są najpopularniejszymi wariantami, dlatego mogłam spokojnie delektować się unikalnym krajobrazem. Lubię wracać na Babią Górę, ale to właśnie leśne ścieżki, kamienne dukty i magiczne dróżki tworzą przepiękną aurę wokół Królowej. Dlatego właśnie wracam - bo za każdym razem wędrówka jest nową babiogórską przygodą.


A.P.
19.06.2022



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz