Beskid Mały jest wspaniały – kto nie słyszał tego górskiego powiedzenia. Choć to niewysokie pasmo mam na wyciągnięcie ręki, to w ostatnim czasie kompletnie tego faktu nie doceniam. Jednak pewnego czerwcowego popołudnia wybieram się na wycieczkę - by odkryć nowe szlaki i przypomnieć sobie te, którymi chodziłam jeszcze jako dzieciak.
Samochód zostawiam nieopodal dawnego szpitala Stalownik, nieco cofam się do głównej drogi, by niebawem podążać szlakiem czerwonym. Wariant ten docelowo prowadzi na Magurkę Wilkowicką, jednak na trasie mamy jeszcze Chatkę na Rogaczu z przyjemnym widokiem i klimatyczną atmosferą. Początek wariantu czerwonego to krótkie podejście szeroką drogą przez las, która wkrótce wije się w górę zakosami. W upalny dzień cień drzew jest zbawienny, więc bardzo dobrze pokonuje się kolejne metry wzwyż.
|
Szlak czerwony przez las |
|
Zakosy |
Po 30 minutach marszu łączę się z wariantem czarnym z Wilkowic i jeszcze kawałek idę prosto. Na kolejnym rozwidleniu trzeba jednak uważać, by nie pójść zgodnie ze szlakiem, bo wtedy omija się Chatkę na Rogaczu. Dlatego maszeruję na wprost w górę (na drzewie jest tabliczka) i po kilku krokach wychodzę się z lasu na soczystą zieloną łąkę. Za moimi plecami pojawia się Beskid Śląski na czele ze Skrzycznem, z chatki dobiega przyjemna melodia SDM, a zapach lata i cudne domki dla owadów wprawiają mnie w błogi nastrój.
|
Łąka nieopodal chatki |
|
Domek dla owadów z widokiem na Skrzyczne oraz pasmo Klimczoka |
|
Chatka na Rogaczu |
Niebawem wracam na szlak i wciąż kolorem czerwonym podążam na Magurkę. Wąska ścieżka prowadzi naprzemiennie lasem i odkrytym terenem, by po 30 minutach połączyć się z żółtym wariantem ze Straconki. Odtąd idę nieznacznie w górę, a marsz jest niewymagający. Zachwycam się otaczającą mnie przyrodą, pustym szlakiem i wszechobecnym zapachem czerwcowego popołudnia. Po kolejnych 30 minutach zdobywam szczyt Magurki Wilkowickiej, gdzie znajduje się schronisko i sporo miejsca do odpoczynku.
|
Szczyt i schronisko |
Bez zastanowienia ruszam w dalszą drogę i obieram szlak niebieski, by zdobyć najwyższy szczyt Beskidu Małego – Czupel. Do pokonania mam niewielkie przewyższenie, bo zaledwie 24 metry, a szeroka droga pozwala bez wysiłku przemierzyć ten odcinek. Około 18:00 na szlaku nie ma już praktycznie nikogo, więc cały soczysty krajobraz mam na wyłączność. Maszeruję przez obszar Natura 2000, a do moich uszu dociera rezolutny śpiew ptaków. Na 3-kilometrowym odcinku pojawiają się prześwity między drzewami i tym samym widok na Beskid Śląski.
|
Szlak niebieski |
|
Po drodze widok na Beskid Śląski |
Po 35 minutach docieram na wierzchołek Czupla i ku mojemu zdziwieniu nie mogę znaleźć tabliczki z nazwą od lat przytwierdzonej do drzewa. Idę dalej, do miejsca odpoczynku nieco poniżej szczytu, gdzie aktualnie znajduje się tabliczka oraz pieczątka. Dziwny to zabieg, nagle Czupel przewędrował kilka metrów na wschód. Na miejscu znajdziecie ławki i pierdyliard kamiennych kopczyków, które również nie wiem co mają na celu – może urozmaicenie niewidokowego wierzchołka Korony Gór Polski. Kopułę szczytową Czupla gęsto porasta las mieszany, więc nie ma co liczyć na panoramy, ale z sentymentem wspominam młodzieńcze wypady w te okolice. Uśmiecham się i na chwilę siadam na ławce.
|
Kopuła szczytowa |
|
Zdobyty! |
Niebawem wracam na szlak i po śladach zmierzam na Magurkę. Równie sprawnie pokonuję ten odcinek w drugą stronę, a w okolicy schroniska staję przed wyborem wariantu do Mikuszowic. Niewymagający i najbardziej widokowy jest szlak czerwony, jednak ja na przekór wybieram kolor żółty do Przełęczy Łysej. Pierwszy etap prowadzi koło Chaty na Magurce, która jest alternatywą dla schroniska PTTK. Można tutaj odpocząć, upiec kiełbaskę na ognisku i od niedawna zasiąść na tronie z widokiem na Beskid Śląski. Warto również zboczyć na wąskie ścieżki po północnej stronie, gdzie na gęstych borówczyskach kładzie się zachodzące słońce.
|
Ścieżka ku zachodzącemu słońcu |
|
Chata na Magurce |
|
Tron z widokiem |
Maszeruję dalej szlakiem żółtym, który wciąż delikatnie prowadzi w dół. Sytuacja diametralnie się zmienia za szczytem Rogacza, gdzie ścieżka stromo opada do przełęczy, a nogi raz za razem podjeżdżają na luźnych kamieniach. Choć szlak jest krótszy od wariantu czerwonego, to nie warto pakować się w tak niewygodną i zarazem niewidokową ścieżkę. Odcinek biorę na przetrwanie, a na Przełęczy Łysej obserwuję chylący się ku nocy krajobraz.
|
Etap I wariantu żółtego |
|
Widok z Przełęczy Łysej |
Do samochodu pozostał mi ostatni odcinek szlakiem czarnym, który sprawnie i niewymagająco sprowadza lasem. Ostatnie promienie słońca migocą między drzewami, a po 13 kilometrach zamykam pętlę koło Stalownika.Popołudniowy wypad w Beskid Mały okazał się niesamowicie przyjemnym doświadczeniem. Wycieczka była niewymagająca, obfita w chatki i schroniska, a do tego nie brakowało widoków oraz pięknych krajobrazów. Rejon Magurki Wilkowickiej to jeden z ładniejszych obszarów tego niewysokiego pasma, z bogatą siatką szlaków turystycznych. Można zaplanować kilka ciekawych pętli, można wracać i odkrywać na nowo. Muszę częściej uciekać z miasta w te rejony 💛
04.06.2023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz