Barania Góra - całkiem inna bajka

Zimny, styczniowy poranek. Gdy termometr pokazuje -18°C, ja parkuję samochód w Wiśle Czarne i szykuję się do wędrówki na Baranią Górę. Już w poprzednim sezonie chciałam odwiedzić ten szczyt w idealnych zimowych warunkach, więc kiedy wreszcie nadarza się okazja, nie waham się ani chwili.
Trekking rozpoczynam o godzinie 8:00 i żwawym tempem maszeruję przez zamarzniętą Dolinę Białej Wisełki. Szlak niebieski najpierw prowadzi drogą jezdną wzdłuż potoku, więc pierwsze 4 kilometry obfitują w szybkie tempo i krainę pogrążoną w cieniu białych drzew. Po 25 minutach skręcam w prawo, zgodnie z oznaczeniami i już leśną ścieżką zmierzam do Kaskad Rodła. Chłód wciąż próbuje wedrzeć się pod ubranie, a cień w dolinie potęguje uczucie mroku.

Dolina Białej Wisełki
Kaskady Rodła
Podłoże na szlaku jest zróżnicowane - głównie pod butami jest lód lub zmarznięta ziemia, dopiero wyżej pojawia się śnieg. Spodziewałam się więcej białego puchu po ostatnich opadach, ale najwyraźniej nie były one obfite w Beskidach. Droga jest monotonna, słońce wciąż nie dociera na szlak, drzewa zupełnie gołe, więc zdobywam kolejne metry wzwyż nieco znudzona. Dopiero powyżej 1000m n.p.m. pojawiają się białe świerki i większa ilość śniegu, czyli nieco bardziej przystępny krajobraz. Ale to nie jest to, czego oczekiwałam przy siarczystym mrozie.

Powyżej 1000m n.p.m.
Biały krajobraz i lód na szlaku
Po pokonaniu 6 kilometrów docieram do krzyżówki szlaków i skręcam w prawo w kierunku szczytu Baraniej Góry. Odtąd zaczyna się zabawa – walka z wiatrem, kopnym śniegiem i torowaniem szlaku. Wschodnie podmuchy są silne i w mgnieniu oka zasypują jakiekolwiek ślady wędrowców, na szczęście na grzbiecie pojawia się również słońce, błękitne niebo i wspaniały widok na Beskidy oraz Tatry. To taki moment, kiedy dostaje się dodatkowej mocy, pomimo że warunki nie ułatwiają wędrówki. Targana wiatrem wchodzę na punkt widokowy i mimowolnie się uśmiecham.

Widok na Halę Baranią, Magurkę Wiślańską, Skrzyczne oraz Beskid Mały
Wychodnia skalna z widokiem
Finalnie po 2,5 godzinach zdobywam wierzchołek Baraniej Góry, gdzie wiatr duje w najlepsze. Szybko zmieniam rękawiczki na cieplejsze, bo momentalnie czuję, jak zamarzają mi dłonie. Jednak czymże jest szalejąca wichura, kiedy wokół roztacza się bajkowa panorama – Beskidy, Tatry, Mała Fatra i inne mniejsze pasma są na wyciągnięcie ręki. Zimowy krajobraz wygląda przepięknie, więc by wykonać ostatnie zadanie na dziś, wchodzę na wieżę widokową. Na metalowej platformie jest jeszcze zimniej, dlatego szybko robię zdjęcia i uciekam na dół. Choć wokół jest niesamowicie, to przez wiatr nie mogę w pełni nacieszyć się walorami tej góry, czuję duży niedosyt.

Widok ze szlaku
Szczyt Baraniej Góry
Wieża widokowa
Beskid Śląski i Śląsko-Morawski
Biało-zielony krajobraz
Tatry
Beskid Żywiecki i Babia Góra
Mała Fatra
Usatysfakcjonowana jako zdobywca, jednak nie w pełni szczęścia ruszam w dalszą drogę – do schroniska Przysłop pod Baranią Górą. Pierwszy odcinek do rozwidlenia szlaków to ponowne torowanie w głębszym śniegu przy podmuchach wiatru. Niebawem skręcam w prawo i chowam się w gęstym lesie, gdzie promienie słońca przyjemnie rozgrzewają skostniałe ciało. Wąska ścieżka jest dobrze ubita, a widok na Małą Fatrę i Beskidy niezmiennie umilają ten odcinek. Niestety w połowie drogi zaczyna się zabawa – szlak prowadzi wąwozem, a woda nim płynąca pod wpływem mrozu zamieniła się w lodowy beton. Jestem uzbrojona w raczki jednak pod moim ciężarem kolce ani myślą wbijać się w lód i bardzo żałuję, że nie wzięłam raków. Omijam odcinek bokiem w kopnym śniegu i po godzinie docieram do schroniska.

Pierwszy etap - zasypany szlak
Biały las
Modrzewie
Widok na Małą Fatrę
Lodowy szlak
W budynku ogrzewam ciało i duszę, wcale nie kwapiąc się do dalszej wędrówki. By domknąć pętlę muszę pokonać 7-kilometrową Dolinę Czarnej Wisełki, po czym jeszcze 2 kilometry maszerować drogą jezdną do samochodu. Pierwszy odcinek czerwonym szlakiem jest całkiem miły, idę wygodnie przez las bez większych niedogodności. Następnie szeroka droga pożarowa prowadzi wąwozem wzdłuż potoku Czarna Wisełka i choć do zachodu słońca zostały prawie 3 godziny, to dolina pogrążona jest w cieniu. Ten etap dłuży się niemiłosiernie, a nogi w ciężkich, zimowych butach mają powoli dość. Ostatnie 2 kilometry biorę na przetrwanie i finalnie o 15:00 zamykam 19-kilometrową pętlę. 

Dolina Czarnej Wisełki
Barania Góra to fenomenalny szczyt w Beskidzie Śląskim i posiada niesamowitą panoramę. Jednak trasa z Wisły Czarne zwłaszcza zimą nie należy do najprzyjemniejszych, a wręcz czuję się tutaj niedosyt. Pętla wynosi 19 km, ale widoków tak naprawdę uświadczymy łącznie maszerując 3 km. Oczywiście obie dolinki są urokliwe, ale zdecydowanie bardziej polecam eksplorować je latem, by skryć się przed upałem, a nie zimowym i tak nikłym słońcem. Dzisiaj po pokonaniu tej trasy czuję ogromny niedosyt gór oraz zimowych zmrożonych krajobrazów - tego po prostu było zbyt mało. I choć na szczycie oczy chłonęły widoki, to ten obraz szybko zniknął w cieniu wiślańskich dolin. Nie taką bajkę sobie wymarzyłam...


A.P.
09.01.2024



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz