Szlak trzech schronisk - Stare Wierchy, Turbacz, Łapsowa Polana


Gorce darzę szczególnym uczuciem. Ich charakter i unikalny klimat sprawiają, że z przyjemnością wracam w znane miejsca, jak również mam chęć odkrywać nowe. Tym razem stawiam na pętlę z Obidowej i choć będę zmierzać na najwyższy szczyt Gorców, to po drodze czekają mnie równie ciekawe miejsca. Samochód zostawiam na niewielkim parkingu we wsi i rozpoczynam wędrówkę szlakiem zielonym na Stare Wierchy. Do schroniska tabliczki zapowiadają zaledwie 30 minut marszu, więc żwawym krokiem maszeruję w górę. Poranna rosa wciąż zalega na trawie, a słońce choć już dawno wzeszło, to jeszcze nie do końca rozgrzało wrześniowe powietrze.

Poranek
Podejście przebiega szeroką drogą początkowo przez las, a później pojawia się więcej prześwitów. W górach wciąż króluje zielony krajobraz, choć jesień wdziera się coraz śmielej w gorczańskie podwoje. Po 25 minutach przede mną wyłania się duży budynek schroniska, co oznacza, że dotarłam na Stare Wierchy. Oczywiście jestem kompletnie niezmęczona, więc kontynuuję marsz czerwonym szlakiem.

Szlak zielony
Schronisko PTTK Stare Wierchy
Szlakiem czerwonym prowadzącym na Turbacz, miałam okazję wędrować kilka lat temu i bardzo miło go wspominam. Przede wszystkim trasa przebiega grzbietem z niewielkimi podejściami, a dodatkowo na szlaku pojawiają się widokowe polany, z których można obserwować między innymi Tatry. W taki dzień, jak dziś (środek tygodnia) wariant ten jest również pozbawiony turystów. Po 45 minutach marszu docieram na szczyt Obidowiec, a po pokonaniu jeszcze kilkudziesięciu metrów znajduję się na krzyżówce szlaków, gdzie stoi pomnik upamiętniający katastrofę lotniczą z maja 1973 roku. Stąd również można zaobserwować panoramę północną na Gorce i Beskid Wyspowy.

Polana z widokiem na Tatry
Obidowiec
Pomnik katastrofy lotniczej
Widok na północ
Po krótkiej przerwie ochoczo maszeruję w kierunku Turbacza, do którego pozostał mi dystans około 4km. Pierwszy odcinek prowadzi wciąż po równym terenie, a im jestem wyżej, tym zauważam więcej jesiennych barw. Liście borówczysk skrzą na pomarańczowo, igły modrzewi powoli żółkną, a suche trawy połyskują na złoto. Coraz częściej pojawia się także widok na Tatry, które wyraźnie chcą być podziwiane na południu. Drugi etap szlaku na szczyt prowadzi nieco intensywniej w górę, ale okolica jest wciąż przyjemna i widokowa. Cisza oraz delikatny szum wiatru umilają marsz.

Tatry na południu
Podejście wśród borówczysk
Jesienny widok na Czoło Turbacza
Po upływie godziny staję na wierzchołku Turbacza, a wysokość 1310m n.p.m. czyni go najwyższym szczytem w paśmie Gorców. Przez moment mam go na wyłączność, dopiero później pojawia się kilkoro wędrowców, uskuteczniających projekt KGP. Co ciekawe, Turbacz jest centralnym punktem Gorców i to od niego oddzielają się poszczególne pasma. Z każdym rokiem przez obumierający las, szczyt bardziej się odsłania i niegdyś pozbawiony widoków dziś umożliwia podziwianie panoramy Tatr, Beskidu Żywieckiego, Gorców i Beskidu Wyspowego.

Kopuła szczytowa
Tatry widoczne ze szczytu Turbacza
Naturalną koleją rzeczy po zdobyciu Turbacza jest udanie się do schroniska o tej samej nazwie. Obiekt jest największym w Gorcach, znajduje się tu najliczniejszy węzeł gorczańskich szlaków, a także zjecie tu najlepszą szarlotkę z jagodami, czyli Przysmak Gorczański. Siadam na jednej z ławek przed schroniskiem i delektuje się naturą, słońcem i ciastem. Lubię tu wracać o każdej porze roku.

Schronisko PTTK na Turbaczu
Węzeł szlaków
Widok na Halę Długą
Przysmak Gorczański
Po sowitym odpoczynku przychodzi czas na drogę powrotną, choć właściwie to jestem dopiero w połowie swojej pętli. Na początek podążam zgodnie z żółtymi oznaczeniami, które doskonale znam z zimowych wędrówek rozpoczynających się w Nowym Targu Kowaniec. Ścieżka jest oczywiście niewymagająca, wciąż widokowa i niesamowicie klimatyczna. Podziwiam otaczające mnie krajobrazy i nawet nie wiem, kiedy docieram do krzyżówki na Bukowinie Miejskiej.

Widok na Turbacz z żółtego szlaku
Złote polany
Na kolejną godzinę zmieniam znaki na czarne, wędrując po raz pierwszy tym wariantem. Nie mam czego żałować, ponieważ jest to najmniej interesujący odcinek trasy, a zarazem najgęściej zalesiony. Na szczęście morale podtrzymuje fakt, że zmierzam w nieznane, a mianowicie do Koliby na Łapsowej Polanie, o której słyszałam same superlatywy. Co prawda, aby tam dotrzeć muszę zboczyć nieco z pętli i utracić 100 metrów wysokości, ale czego nie robi się dla eksploracji Gorców. Miejsce faktycznie jest urokliwe, może poszczycić się panoramą Tatr i z przyjemnością odpoczywam tu przed powrotem w doliny.

Koliba na Łapsowej Polanie
Owca turystka - jedna z trzech w Nowym Targu
Dobra wiadomość jest taka, że aktualnie do samochodu czeka mnie nie więcej niż 40 minut marszu. Wracam do krzyżówki Bukowina Obidowska i stamtąd dość szeroką, choć mokrą ścieżką wracam do Obidowej. Szlak zielony głównie prowadzi lasem, ale gdzieniegdzie pojawiają się także widoki. Wariant super krótki, zwłaszcza dla tych, co nie lubią wracać z gór w doliny. Pętlę zamykam po 19-kilometrach eksploracji gorczańskich szlaków.

Ostatnie spojrzenie na Turbacz
Dzisiejsza pętla to jedna z przyjemniejszych opcji dostania się na najwyższy szczyt Gorców - widokowa, z małym przewyższeniem, urokliwa i pusta. Po drodze mamy trzy schroniska - każde jakże inne, ale równocześnie niepowtarzalne. Na trasie również nie zabraknie miejsc do odpoczynku pośród gorczańskiej natury, która jest niesamowita o każdej porze roku. Pozostaje tylko spakować plecak i ruszać w drogę. 

Trasa
A.P.
27.09.2023



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz